Luther Vandross & Mariah Carey „Endless love”
Ballada z roku 1994. Roku dla mnie szczególnie ważnego. Roku, w którym realnie zacząłem interesować się muzyką. Co mam przez to na myśli, pisałem na blogu kilkanaście miesięcy temu (tutaj). W balladzie, której tytuł widoczny jest powyżej, stają naprzeciwko siebie dwa wyjątkowe wokale. Pięciooktawowy, trudny do podrobienia (choć wiele dziewcząt próbuje!) głos Mariah oraz aksamitnie soulowy głos nieżyjącego już Luthera.
Utwór „Endless love” promował album będący zestawem coverów wykonywanych przez Luthera Vandrossa o prostym tytule: „Songs”. Miejsce 2. w USA i w Australii oraz miejsce 3. w Wielkiej Brytanii, nominacja do nagrody Grammy w kategorii „Best Pop Collaboration with Vocals” – to lista osiągnięć piosenki. Można zatem mówić, że mieliśmy do czynienia z przebojem oraz (co nie zawsze idzie w parze) utworem docenionym. Nie był to jednak sukces na miarę oryginału, który nagrały 2 inne wielkie nazwiska, bo za takie należy uznać Lionela Richie i Dianę Ross. Nie byłbym sobą, gdybym nie napisał wprost, że osobiście znacznie bardziej cenię wykonanie Carey i Vandrossa (być może dlatego, że to jednak na muzyce z lat 90. się wychowywałem, choć muzyka z lat 80. z czasem też stawała mi się bliska).
Wersja Richie i Ross była jednym z największych przebojów lat 80. w USA. Na szczycie The Billboard Hot 100 spędziła 9 tygodni. Dzisiaj taki wynik nie imponuje (w ostatnim ćwierćwieczu przebiło go wiele wydanych później tytułów), ale należy mieć na uwadze okoliczność, że w latach 80. zeszłego stulecia rotacja nagrań na szczycie amerykańskiej listy przebojów była dosyć duża, przez co tylko 1 utwór dłużej niż pierwowzór „Endless love” okupował 1. pozycję (był to inny opisany przeze mnie na blogu hit – „Physical” Olivii Newton-John).
Piosenkę w wykonaniu Lionela i Diany wykorzystano w filmie o takim samym tytule, jak utwór, w reżyserii Franco Zeffirelliego (z Brooke Shields w roli głównej). Otrzymała ona nawet nominację do Oscara. W 1981 r. większym przebojem za Oceanem (jeśli jedynym kryterium będą wyniki osiągane na liście Hot 100) był tylko utwór „Bette Davis eyes” Kim Carnes (również 9 tygodni na 1. miejscu), o którym także szeroko pisałem już na blogu.
Wróćmy jednak do „Endless love” w wykonaniu Mariah Carey i Luthera Vandrossa, które przyniosło temu drugiemu jeden z niewielu większych przebojów w Europie. O ile bowiem Luther na długo przed nagraniem duetu z Carey spotykał się z aprobatą amerykańskiej widowni, Europa do jego muzyki podchodziła z pewną rezerwą. Ja natomiast jego wykonanie „Endless love” odbieram jako jedną z muzycznych wizytówek lat 90. XX wieku. Może nie z uwagi na skalę popularności, ponieważ czas zbyt łaskawie się z tym utworem nie obszedł, ale raczej z uwagi na klasyczne, bardzo charakterystyczne dla początku i połowy lat 90. soulowe brzmienie, które w nowym wieku gdzieś się nam ulotniło. Nic jednak w tym dziwnego, że odświeżone „Endless love” świetnie oddaje ducha lat 90., skoro za produkcję odpowiadał Walter Afanasieff, stały współpracownik Carey w tamtym okresie oraz jeden z producentów niezatapialnego”My heart will go on” Celine Dion.
Jako że mój post nosi tytuł „DisCover”, nie można pominąć tego, że powstało jeszcze kilka innych wersji „Endless love”, które zdobyły pewien, choć nieporównywalnie mniejszy, rozgłos. nagrał gwiazdor country, Kenny Rogers, umieszczając swoje wykonanie na albumie z 2000 r. zatytułowanym „Endless love” – w całości wypełnionym coverami. Drugą… ponownie Lionel Richie – 31 lat po premierze pierwowzoru. Muzyk sięgnął po przebój swojego autorstwa (jest zarówno twórcą muzyki, jak i tekstu), dodając go do tracklisty albumu „Tuskegee”, który pierwszy raz od 1986 r. przywiódł go na szczyt listy sprzedaży albumów w USA. Również i to wykonanie przyjęło postać duetu. Tym razem współpracownicą wokalisty została Shania Twain. Gwiazda country u boku Lionela Richie nie powinna być dla nikogo zaskoczeniem, jeśli pod uwagę weźmie się to, że cały longplay „Tuskegee” utrzymany jest w klimacie country, z którym Richie nie był dotąd kojarzony. Wykonywać „Endless love” zdarzało się również Whitney Houston podczas swoich koncertów. Śpiewać o niekończącej się miłości to przecież nie grzech!
Jenifer „Ella elle l’a”
W oryginale utwór „Ella elle l’a” śpiewała francuska wokalistka, France Gall. Utwór wydany jako singiel w 1987 r. znalazł się na jej albumie „Babacar” i był „numerem jeden” w Niemczech, a we Francji doszedł do miejsca 2. Nie wszyscy pamiętają o tym, że tytułowa „Ella” to nikt inny, jak sama Ella Fitzgerald (tytuł oznacza: „Ella to ma”).
O tej wersji „Ella elle l’a” na chwilę przypomniały sobie jednocześnie RMF FM i Radio ZET bodajże wiosną 2006 r., by później, latem 2008 r., przerzucić się na tanecznie podrasowany cover w wykonaniu Belgijki, Kate Ryan, który w Polsce, nie tylko dzięki tym 2 stacjom, został mocno spopularyzowany, stając się jednym z przebojów wakacji. Nawiasem mówiąc, to nie jedyny utwór France Gall, który przerobiła Kate Ryan (obie śpiewały jeszcze „Babacar” czy „Évidemment”). „Ella elle l’a” w wykonaniu Kate Ryan znalazło się na jej czwartym albumie pt. „Free” i stało się jej największym przebojem w Europie obok wydanych w 2002 r. singli „Désenchantée” i „Libertine” (które z kolei były coverami przebojów Mylène Farmer).
Tymczasem w 2013 r. swoją wersję przeboju France Gall (nie tylko zresztą tego jednego) zaproponowała francuska wokalistka Jenifer, która ponad dekadę temu zwyciężyła w 1. francuskiej edycji talent show o nazwie „Star Academy”. W 2012 r. Jenifer została trenerem w lokalnej wersji programu „The Voice” (w tej roli realizował się również Garou). „Ella elle l’a” w wykonaniu Jenifer odnaleźć można na jej longplayu z 2013 r. pt. „Ma déclaration”.
Andrzej Zaucha „Byłaś serca biciem”
Z pewnością do katalogu o nazwie „Perły polskiej piosenki” należy zaliczać nadal świetnie brzmiący, „funkujący” utwór „Byłaś serca biciem” w wykonaniu Andrzeja Zauchy, właściciela jednego z ciekawszych głosów w powojennej historii polskiej muzyki rozrywkowej (dzieciom powinien skojarzyć się z czołówką „Gumisiów”). Nie wszyscy wiedzą jednak o tym, że wokalista w październiku 1991 r. został zastrzelony wraz z aktorką Zuzanną Leśniak przez jej zazdrosnego męża – reżysera, który – nawiasem mówiąc – kilka lat temu wyszedł na wolność.
„Byłaś serca biciem”, jeden z przebojów Zauchy z lat 80. zeszłego wieku (1988 r.), utrzymany jest w innej stylistyce niż wcześniejsze, jazzujące utwory nagrywane przez muzyka z zespołem Dżamble. Syntezatorowe brzmienie mocno osadza ten utwór w estetyce, przed którą niewielu w tamtej dekadzie udało się uciec. Opowieść o braku osoby, która dla podmiotu lirycznego (jeśli mogę posłużyć się tym określeniem) była „wiosną, zimą, życiem”, to jeden z bardziej ujmujących polskich tekstów, które przychodzą mi w tej chwili do głowy (mimo że nie jest wypełniony wyszukanym słownictwem, jak lubi to czynić np. Kasia Nosowska). Małżonka wokalisty, do której można by ewentualnie skierować ten tekst, w czasie powstania tego utworu była jeszcze przy nim, ale los zadecydował, że niedługo później zmarła. Utwór ten mógłby być zatem postrzegany jako samospełniająca się przewodnia o braku bliskiej osoby. Choć to nie Zaucha jest twórcą tekstu, podobnie jak i kompozycji. Tekst napisał dla niego Zbigniew Książek, a muzykę Jerzy Dobrzyński. Dzisiaj z tym nagraniem często w mediach się nie spotkamy. Tak stało się w 2. edycji programu „The Voice of Poland” (występ Jacka Maślanki), gdzie reakcje jurorów zdawały się sugerować, iż rzeczownik „perła”, użyty przeze mnie na wstępie, również oni przyporządkowaliby do tego tytułu.
O własną interpretację „Byłaś serca biciem” na początku swojej solowej kariery pokusiła się Reni Jusis. Piosenka pod delikatnie zmienionym tytułem: „Byłeś serca biciem”, znalazła się na jej debiutanckim longplayu –„Zakręcona”, który przyniósł jej kilka Fryderyków (w tym za fonograficzny debiut roku). Wokalistka przeniosła ten utwór na zupełnie inną płaszczyznę, czyniąc z niego, choć również lekko podszyty funky, bardziej hiphopowy numer, który stylowo bardziej przystaje do lat 90. (oryginał cechował m.in. częsty w latach 80. pogłos, którego tutaj już nie usłyszymy). Reni w swoim coverze jest swobodna, niczym nieskrępowana, przez co może wprowadzać słuchacza w dobry nastrój i sprawić, by poczuł się rozluźniony, ale nie zmienia to faktu, że do mnie ten unowocześniony podkład jednak nie przemawia…
O „Byłaś serca biciem” pamiętał również Kuba Badach. Wokalista Andrzejowi Zausze dedykował w całości album wydany w 2009 r. Na krążku „Tribute to Andrzej Zaucha. Obecny” znalazło się 14 wykonań utworów stanowiących hołd dla nieżyjącego muzyka. Kuba Badach zaproponował słuchaczom bardziej jazzową, kameralną interpretację piosenki, której bliżej niż do oryginału jest zapewne do utworów Zauchy nagrywanych z zespołem Dżamble.
„Byłaś serca biciem” śpiewano ponadto w programie „Bitwa na głosy” – drużyna Moniki Kuszyńskiej (posłuchaj). Ten utwór wykonywali także m.in.: Mezo, Liber i Kasia Wilk (posłuchaj) oraz Łukasz Zagrobelny (posłuchaj).
cover Reni Jusis – do posłuchania na Spotify (tutaj)
nagłówek – fot. okładka singla: Kate Ryan „Ella elle l’a” (spotify.com)