Sukcesów Taylor Swift na The Billboard 200 ciąg dalszy

2 lata temu raportowałem na blogu, że Taylor Swift znokautowała konkurencję na amerykańskiej liście sprzedaży albumów – The Billboard 200. Jej krążek o numerze porządkowym 3 był wówczas motorem napędowym rzeczonego zestawienia. Wydawnictwo „Speak now” w ciągu premierowego tygodnia znalazło w USA 1,047 mln nabywców – i był to najlepszy tygodniowy wynik sprzedaży od marca 2005 r., tj. od premiery albumu „The massacre” 50 Centa (1,141 mln egzemplarzy). Jednocześnie była to pierwsza płyta od czerwca 2008 r., czyli od premiery albumu „The Carter III” Lil Wayne’a, którą nabyło w przeciągu 7 dni ponad 1 mln mieszkańców Ameryki. Podobnych informacji przytoczyłem w moim tekście nieco więcej. Jeżeli chcecie się z nimi zapoznać, zajrzyjcie tutaj.

Co ciekawe, ta historia – zgodnie z dzisiejszymi doniesieniami internetowego wydania magazynu „Billboard” – ma teraz swój ciąg dalszy (więcej: tu). Otóż świeżo wydany longplay (czwarty studyjny) Taylor Swift pt. „Red” w ciągu pierwszego tygodnia od pojawienia się w sprzedaży znalazł w USA 1,208 mln nabywców! Pojawiła się zatem doskonała okazja, by zweryfikować osiągnięcia Taylor Swift, o których pisałem w kontekście sukcesu jej poprzedniego longplaya…

Odnieśmy się zatem do powyższego wyniku. 1,208 mln egzemplarzy w pierwszym tygodniu:

– Jest to najlepszy wynik od 2002 r., tj. od czasu premiery albumu „The Eminem Show” Eminema, który rozszedł się w sile 1,322 mln egzemplarzy w ciągu pierwszego tygodnia. Chociaż do rekordowego osiągnięcia boysbandu ‚N Sync, album „No strings attached”, droga daleka. Formacja, w której zaczynał Justin Timberlake, wystartowała w 2000 r. z kosmicznego pułapu – 2,416 mln kopii.

– Ostatnim albumem, który w ciągu tygodnia znalazł co najmniej 1 mln nabywców w USA, był krążek „Born this way” Lady Gagi (1,108 mln kopii – maj 2011 r.).

– Odkąd podawane są dokładne dane na temat tygodniowej sprzedaży albumów w USA, tj. od roku 1991 (wtedy zaczęto stosować system Nielsen SoundScan), tylko 1 kobieta sprzedała w ciągu 1 tygodnia więcej egzemplarzy swojego albumu. Mowa o Britney Spears. Jej drugi album pt. „Oops!…I did it again” nabyło w tygodniu debiutu 1,319 mln osób w USA (maj 2000 r.).

– Taylor Swift jest za to jedyną kobietą od wskazanej daty (tj. od 1991 r.) z 2 albumami na koncie, które w ciągu 7 dni kupiło co najmniej milion osób w samych Stanach. Po jednym albumie spełniającym podane kryterium mają w swojej dyskografii panie: Norah Jones (album „Feels like home” – 1,022 mln egzemplarzy, rok 2004), Whitney Houston (ścieżka dźwiękowa do filmu „The Bodyguard”, którą „Billboard” klasyfikuje jako album Houston – 1,061 mln egzemplarzy, chociaż nie w tygodniu premiery!) oraz wymienione wcześniej: Lady Gaga („Born this way”) oraz Britney Spears („Oops!…I did it again”).

– „Red” to ponadto 18. album od roku 1991, który zakupiono w ciągu tygodnia w siedmiocyfrowym nakładzie.

– Taylor pobiła właśnie rekord Garetha Brooksa, którego album „Double live” był do tej pory najszybciej rozchodzącym się albumem country odkąd podawane są oficjalnie dokładne dane dotyczące sprzedaży. Album gwiazdora country w grudniu 1998 r. wystartował z tygodniowym wynikiem sprzedaży rzędu 1,085 mln kopii.

Prognozy:

Start doskonały. Można się było jednak tego spodziewać. Sukces Taylor Swift w USA to pewnie w dużej mierze zasługa jej wizerunku. Amerykanie od kilku lat są oczarowani (żeby nie powiedzieć zaślepieni) dziewczęcością i naturalnością tej jasnowłosej, średnio przecież utalentowanej (przynajmniej jeżeli o wokal chodzi), piosenkarki. Dodatkowo na sile przybiera jej popularność poza granicami Ameryki Północnej. Potwierdzeniem jest chociażby debiut „Red” na szczycie The UK Albums Chart, gdzie Swift nigdy wcześniej tak wysoko notowana nie była. Przypuszczam jednak, że spadki sprzedaży „Red” w kolejnych tygodniach mocno wyhamują idącą póki co jak burza Taylor i większej liczby rekordów tego krążka na The Billboard 200 bym się nie spodziewał… Zresztą, już poprzedni album Swift, „Speak now”, mimo niewiele gorszego startu od „Red”, ostatecznie nie zdołał wyprzedzić pod względem sprzedaży tego jeszcze wcześniejszego, tj. „Fearless”. A przecież „Fearless” pobyt na amerykańskiej liście zaczynało ze sprzedażą o połowę od „Speak now” niższą, osiągając ostatecznie znacznie lepszy od swojego następcy wynik. Spełniła się zatem moja prognoza sprzed 2 lat (jeżeli o finalny wynik „Speak now” w kontekście wyniku „Fearless” chodzi).

Cóż, tak czy siak „Red” będzie w USA albumowym hitem. I to całkiem sporych rozmiarów – jak na współczesne realia. Swoje zrobił już pierwszy singiel z płyty, piosenka „We are never ever getting back together”, stając się pierwszym w karierze „numerem jeden” Swift na The Billboard Hot 100 (w umieszczaniu na szczycie The Billboard 200 swoich albumów wokalistka nabrała już wprawy). Co najważniejsze, dzięki temu albumowi statusu Swift jako megagwiazdy, przynajmniej za Oceanem, nikt kwestionować już nie może. Bo nagroda Grammy za album roku dla „Fearless” nadal może rodzić spory…