Chochlik.pl #19: Lorde, James Arthur

Po kilkumiesięcznej przerwie powracam z cyklem „Chochlik.pl”. Przez ten czas nazbierało się trochę ciekawostek odpowiadających charakterowi tej rubryki (których nie musiałem wcale jakoś szczególnie wyszukiwać), ale jak zawsze w 1 poście skupiam się tylko na kilku.

Znowu złożyło się tak, że wpis został zdominowany przez odniesienia do serwisu muzyka.interia.pl. Nie jest jednak tak, że chcę w ten sposób zasugerować Wam, iż na tym portalu pomyłki zdarzają się najczęściej (zapewniam Was, że są inne popularne serwisy, którym pomyłki zdarzają się częściej). Ta tendencja to paradoksalnie wyraz czegoś pozytywnego, tj. dokładnie tego, że muzykoblogowe chochliki ten rodzimy portal czytają po prostu bardzo często, a przy tym traktują go na tyle poważnie, że chce im się bawić w wytykanie ewentualnych nieścisłości namierzonych w treściach zamieszczanych w muzycznym serwisie Interii.

  • Chochlik #1: nienominowana zdobywczyni pewnej nominacji

Serwis muzyka.interia.pl – news pt. „Nominacje do Grammy: Jay Z razy dziewięć” – z dnia 9 grudnia 2013 r. – dostępny pod adresem: muzyka.interia.pl/pop/news/nominacje-do-grammy-jay-z-razy-dziewiec,1971796,50

W treści newsa znajdziemy taki oto fragment: „Na muzycznego Oscara, jak zwykło nazywać się nagrodę Grammy, mają szansę również m.in.: David Bowie (najlepszy album rockowy »The Next Day«, najlepsze wykonanie utworu rockowego »The Stars Are Out Tonight«), Lorde (debiut roku, nagranie roku i piosenka roku za »Royals«), Adele (najlepsza piosenka z filmu za »Skyfall«), Paul McCartney i Foo Fighters (najlepsza piosenka rockowa za »Cut Me Some Slack«) oraz Taylor Swift (album roku i najlepszy album country za »Red«, najlepsza piosenka country »Begin Again« i najlepsze wykonanie utworu country za »Highway Don’t Care«)”.

Zacznę od kwestii drugorzędnej. Uważam, że jeżeli już zdecydowano się na wymienianie w nawiasie kategorii, w których dany artysta otrzymał nominację, należało zadbać o to, by w odpowiednich miejscach, gdzie nie jest to wyczerpujący katalog nominacji, pojawił się zapis: „m.in.”. I tak oto przy Lorde w nawiasie wymieniono 3 kategorie, tymczasem wokalistka nominacji otrzymała łącznie 4. Gdyby jednak napisano „m.in.”, wtedy nie byłoby problemu z tym, że w nawiasie znajduje się tylko część spośród nich.

I pozostańmy właśnie przy wspomnianej Lorde, ponieważ w jej przypadku wyłania się jeszcze sprawa nieco poważniejsza.

Prawdą jest, iż nowozelandzka wokalistka nominowana jest do nagród Grammy, które wręczone zostaną 26 stycznia 2014 r., w kategorii: „nagranie roku” (nagroda dla wykonawcy oraz producentów piosenki) i „piosenka roku” (nagroda dla autorów piosenki). Jeżeli jednak przeniesiemy się na oficjalną stronę Grammy, a najlepiej od razu na podstronę z listą nominowanych, czyli pod adres: grammy.com/nominees, szybko przekonamy się, iż o tym, jakoby Lorde nominowana była w kategorii „debiut roku”, absolutnie nie ma mowy. Być może jest to pobożne życzenie redakcji Interii (i – jak wynika z tego tekstu – także redakcji „Billboardu”), ale faktem jest, że o statuetkę w kategorii „Best New Artist” walczą tym razem: James Blake, Kendrick Lamar, Macklemore & Ryan Lewis, Kacey Musgraves i Ed Sheeran.

Za to Lorde nominowana jest w 2 innych kategoriach, o czym autor newsa ani słowem się nie zająknął (nie musiałby tego robić, gdyby użył „m.in.”). Są to kategorie (posłużę się ich oryginalnymi nazwami): „Best Pop Solo Performance” za utwór „Royals” oraz „Best Pop Vocal Album” za album „Pure heroine”.

fot. Lorde, która osobom piszącym o muzyce sprawia pewne problemy (dowód na co znajdziecie również w trzecim „segmencie” tego posta) (billboard.com)

  • Chochlik #2: najpopularniejszy, choć dopiero piąty…

Serwis muzyka.interia.pl – news pt. „Wstrząsające wyznanie zwycięzcy »The X Factor«” – z dnia 26 października 2013 r. – dostępny pod adresem: muzyka.interia.pl/news/wstrzasajace-wyznanie-zwyciezcy-the-x-factor,1960435,8288

W newsie napisano: „Debiutancki singel Jamesa Arthura – nowa wersja »Impossible« Shontelle – była najpopularniejszym utworem 2012 roku w Wielkiej Brytanii, a nakład singla osiągnął ponad milion kopii”.

Najpierw wypada zacząć od tego, co autor newsa miał na myśli, pisząc, że „Impossible” było „najpopularniejszym utworem 2012 roku w Wielkiej Brytanii”W jaki sposób zmierzyć tę popularność? O ile bowiem w USA lista przebojów bazuje nie tylko na sprzedaży, ale również na innych istotnych komponentach, którymi można w jakiś sposób mierzyć popularność, tak w Wielkiej Brytanii główna lista przebojów, The UK Singles Chart, budowana jest wyłącznie na podstawie wyników sprzedaży. Domyślam się, że właśnie o ten element chodziło autorowi newsa, choć pewności mieć nie mogę.

Skoro tak, to w zamieszczonym na blogu, a przygotowanym przeze mnie, podsumowaniu roku 2012 w brytyjskiej fonografii (tekst „Rok 2012 w muzyce: Wielka Brytania” znajdziecie TUTAJ) dowodziłem, opierając się na danych zamieszczanych przez The Official Charts Company, że najlepiej sprzedającym się singlem 2012 r. w Wielkiej Brytanii był utwór „Somebody that I used to know” w wykonaniu Gotye i Kimbry. Singiel na przestrzeni 2012 r. zakupiono w tym regionie w nakładzie 1,318 mln kopii. Kolejne miejsce pod względem sprzedaży zajęły utwory: #2 Carly Rae Jepsen „Call me maybe” (1,143 mln kopii w ciągu 2012 r.), #3 fun. feat. Janelle Monáe „We are young” (986 tys. kopii), #4 David Guetta feat. Sia „Titanium” (922 tys. kopii) oraz… #5 James Arthur „Impossible” (897 tys. kopii). W istocie więc pierwszy singiel Jamesa Arthura na liście najlepiej sprzedających się utworów 2012 r. w Wielkiej Brytanii zajął nie pierwsze, lecz dopiero 5. miejsce.

Kiedy zatem moglibyśmy powiedzieć, że to „Impossible” było najpopularniejszym utworem (o ile za miernik popularności uznamy sprzedaż) 2012 r. w Wielkiej Brytanii? Jedynie wtedy, gdy zawęzimy pole poszukiwań do utworów wykonywanych wyłącznie przez artystów wywodzących się z Wielkiej Brytanii. Ani bowiem Gotye z Kimbrą, ani Carly Rae Jepsen, ani zespół fun. i towarzysząca mu Janelle Monáe, ani też David Guetta oraz Sia nie są artystami o brytyjskim rodowodzie. Takim artystą jest już jednak James Arthur.

Podsumowując więc, „Impossible”, czyli pierwszy singiel Jamesa Arthura, był w 2012 r. najlepiej sprzedającym się singlem wykonywanym przez Brytyjczyka. Dodatkowo przypomnieć warto, że „Impossible” legitymowało się najlepszym w 2012 r. otwarciem, czyli najwyższą sprzedażą w tygodniu premiery – 489 560 kopii.

Jeżeli zaś chodzi o informację, iż „Impossible” przekroczyło sprzedaż rzędu 1 mln kopii, jest to zdanie prawdziwe. Mimo że „Impossible” zakupiono w 2012 r. w nakładzie 897 tys. kopii, kolejne dni stycznia roku 2013 poprawiły ten rezultat i dosyć szybko „Impossible” dołączyło do grona utworów z co najmniej 1-milionowym nakładem w Wielkiej Brytanii. Wydarzyło się to dokładnie 11 stycznia 2013 r., o czym The Official Charts Company pisało w tym tekście: officialcharts.com/chart-news/james-arthurs-impossible-becomes-the-uks-latest-million-selling-single-1808.

fot. okładka singla: James Arthur „Impossible” (spotify.com)

  • Chochlik #3: Lorde i niewidzialna Kimbra

Serwis muzyka.interia.pl – news pt. „Pyskata Lorde podbija świat” – z dnia 8 listopada 2013 r. – dostępny pod adresem: muzyka.interia.pl/alternatywa/news/pyskata-lorde-podbija-swiat,1964400,45

Autor newsa w pierwotnej jego wersji pisze: „Lorde, poza tym, że mocna w gębie, jest także wielkim talentem, a płyty »Pure Heroine« słucha się świetnie. Jest świeża, oryginalna i eklektyczna. A także przebojowa. Czego dowodem losy singla »Royals«, który od wielu tygodni nie schodzi z pierwszych miejsc zestawień na całym świecie. Lorde zresztą zapisała się tym singlem w annałach najbardziej prestiżowej listy »Billboardu«. Jest bowiem pierwszą Nowozelandką, która trafiła na szczyt zestawienia oraz najmłodszą od 25 lat wokalistką z numerem jeden”.

 

Tymczasem szybki rzut oka na listę „numerów jeden” na The Billboard Hot 100 z ostatnich 2 lat obala twierdzenie, iż Lorde jest „pierwszą Nowozelandką, która trafiła na szczyt zestawienia”. Przecież w 2012 r. 8 tygodni na 1. miejscu amerykańskiego zestawienia dedykowanego utworom, The Billboard Hot 100, spędził utwór „Somebody that I used to know” wykonywany przez Gotye i Kimbrę, a Kimbra jest artystką urodzoną właśnie w Nowej Zelandii.

Muszę jednak dodać, że redakcja po mojej sugestii na Facebooku swój błąd szybko poprawiła.

Prawdziwa jest za to końcówka ostatniego zacytowanego powyżej zdania. Singiel „Royals” uczynił z Lorde najmłodszego solowego artystę, a zatem i najmłodszą wokalistkę, od ćwierć wieku, który umieścił na szczycie listy wykonywany przez siebie utwór. Zimą 1988 r. na czele listy zameldowała się bowiem amerykańska wokalistka Tiffany z utworem „Could’ve been”. Lorde dotarła do 1. pozycji niewiele ponad 1 miesiąc przed swoimi 17. urodzinami (które obchodziła 7 listopada 2013 r.). Tymczasem Tiffany, pojawiając się na 1. miejscu Hot 100 z „Could’ve been”, była 4 miesiące po swoich 16. urodzinach. Dodać wypada, że wydane przez Tiffany chwilę wcześniej „I think we’re alone now” również było w USA „numerem jeden”. Tiffany miała wtedy 16 lat i 1 miesiąc. W późniejszych latach nie udało się jednak Tiffany powtórzyć sukcesu 2 wymienionych singli.

Ale to nie Tiffany jest najmłodszym solowym artystką w historii zestawienia The Billboard Hot 100, który znalazł się na 1. miejscu. Rekordzistą na tym polu pozostaje Stevie Wonder, który mając zaledwie 13 lat i 3 miesiące, zawitał na 1. miejsce z utworem „Fingertips – pt 2”, co miało miejsce ponad pół wieku temu – latem 1963 r. Jeśli zaś chodzi o śpiewające panie, młodsza od Tiffany była wiosną 1963 r. Little Peggy, gdy jej singiel „I will follow him” dotarł na amerykański szczyt. Wokalistka miała wtedy niespełna 15 lat i 2 miesiące.

fot. okładka singla: Tiffany „Could’ve been” (weeklytop40.wordpress.com)