Zapomniane melodie #6: Angela Bofill, Katarzyna Skrzynecka, Baby D, Monika Borys, Martika

6. epizod „Zapomnianych melodii” tworzą utwory:

Angela Bofill „Holdin’ out for love”,
Katarzyna Skrzynecka „Błądzę w chmurach”,
Baby D „Let me be your fantasy”,
Monika Borys „Słodka lady”,
Martika „Alibis”.

 

Angela Bofill „Holdin’ out for love”

Pod nazwiskiem Angela Bofill skrywa się amerykańska wokalistka obracająca się (w zależności od etapu kariery) w kręgach muzyki jazzowej, soulowej, R&B i popu, której profesjonalna przygoda z muzyką rozpoczęła się pod koniec lat 70. XX w. i z pewnymi sukcesami na rynku amerykańskim trwała do połowy lat 90. W ostatnich latach Bofill zmaga się jednak z problemami zdrowotnymi z powodu dwóch udarów, których doświadczyła.

Większość jej singlowych sukcesów ograniczała się do listy „Billboardu” dedykowanej muzyce R&B, choć zdarzały się jej również przeboje na liście z muzyką taneczną (w szczególności utwór „Too tough” z 1983 r.). Ja postanowiłem jednak przypomnieć jej postać w kontekście utworu naznaczonego w pewnym stopniu ogarniającą w tym czasie świat syntezatorową fascynacją – „Holdin’ out for love”. To w miarę łagodny, rytmiczny, radiowy numer, przy którym można się jednak troszkę pobujać. Jako tło muzyczne może sprawdzić się również podczas pracy.

Piosenka znalazła się na albumie „Something about you” wydanym w 1981 r., a jako singiel z tego wydawnictwa poszła w eter w styczniu 1982 r. To był względnie udany czas dla Bofill. Album „Something about you” stanowił bowiem owoc tego, iż wcześniej zainteresował się nią Clive Davis, szef wytwórni Arista (którego nazwisko należy wiązać z wypromowaniem Whitney Houston). Album wyprodukował dla niej pierwszoligowy producent i songwriter, Narada Michael Walden, który współpracował również m.in. z Whitney Houston, Mariah Carey, Dianą Ross czy Arethą Franklin. Ta współpraca nie miała jednak większego przełożenia na komercyjny sukces długogrającego wydawnictwa.

 

Katarzyna Skrzynecka „Błądzę w chmurach”

Tym aktorskim wykonaniem kompozycji Włodzimierza Korcza Katarzyna Skrzynecka, wówczas jako studenta Akademii Teatralnej w Warszawie, wygrała koncert „Debiutów” na festiwalu w Opolu w roku 1990 (w tamtych czasach z tym opolskim konkursem wiązano dużo większe nadzieje i traktowano go poważniej, niż ma to miejsce obecnie, gdy konkursy wyławiające młode talenty to chleb powszedni nowoczesnych mediów). Jak wygląda obecnie jej kariera muzyczna, pozostawiam Waszym obserwacjom…

Odnieść należy się jeszcze do samego tytułu, ponieważ w internetowym obiegu występuje on pod dwoma postaciami: „Błądzę w chmurach” oraz „Spacer w chmurach”. Na oficjalnej stronie Katarzyny Skrzyneckiej w jej biografii podawany jest pierwszy z nich, dlatego nim będę się posługiwał.

 

Baby D „Let me be your fantasy”

„Let me be your fantasy” formacji Baby D to jeden z tanecznych numerów z lat 90. zeszłego stulecia, które niezbyt dobrze zniosły próbę czasu, ale mimo tego ja nadal miło ten kawałek wspominam i myślę, że nawet dzisiaj brzmi on nie najgorzej. Przy okazji przypomnę, iż więcej tanecznych przebojów z tamtego okresu zaproponowałem Wam w poście „Playlista: taneczne przeboje lat 90.” w lutym 2010 r. – tutaj.

Rzeczoną piosenkę nagrano w 1992 r., ale wtedy nie udało się zrobić z niej przeboju. Gdy jednak wydano ją ponownie w 1994 r., z miejsca wskoczyła na 3. pozycję The UK Singles Chart, wbijając się następnie na szczyt listy i spędzając na nim 2 tygodnie. Singiel Baby D z 1. miejsca zepchnięty został przez boysband East 17, który w okresie przedświątecznym wypuścił singiel „Stay another day” (z pamiętnymi dzwonkami w tle). W innych częściach Europy „Let me be your fantasy” było już mniej popularne, ale przez pewien czas przechadzało się przez niektóre listy sprzedaży.

Z kolei pod nazwą Baby D, która dla wielu może pozostawać dzisiaj zupełnie anonimowa, skrywają się brytyjscy przedstawiciele breakbeat hardcore (posłuchajcie zwłaszcza „mostka” w czwartej minucie utworu, który mnie akurat podoba się tu najmniej) z Dee Fearon na głównym wokalu. Pod takim szyldem formacja wydała 1 album zatytułowany Deliverance” (1996), który dotarł do 5. miejsca The UK Albums Chart. W singlowym top 10 Baby D, poza „Let me be your fantasy”, mieli jeszcze 2 inne piosenki – obie notowane na miejscu 3.„(Everybody’s got to learn sometime) I need your loving” (1995) i „So pure” (1996).

 

Monika Borys „Słodka lady”

„Słodka jak ciociosan” (dlaczego – pisałem tutaj) polska królowa słodyczy końca lat 80., matka niejakiego PiKeja oraz druga żona Jarosława Kukulskiego, Monika Borys, wylansowała nie tylko „oblany lukrem” szlagier „Co ty królu złoty” z niedającym się zapomnieć (niestety) tekstem Jacka Cygana. Na liście jej singli nie mogło przecież zabraknąć piosenki z przymiotnikiem „słodka” w tytule, który jakimś cudem nie został jej opus magnum. „Słodką lady” odnaleźć można na albumie „Ściana i groch” (wydanym już w 1990 r.). Może należało jednak postawić na tytuł „Kaloryfer i kalafior”?

Nie bądźmy jednak zanadto złośliwi, bo pomimo tego, iż moim zdaniem wokalem Monika kompletnie nie urzekała, okoliczność, iż przez krótki czas była postrzegana jako gwiazda rodzimej piosenki, zapewnia jej miejsce na kartach historii polskiej muzyki rozrywkowej – choć zdecydowanie nie jest to jedna z donioślejszych pozycji. A mówiąc już tak zupełnie poważnie – coś najwidoczniej jest w tych jej kiczowatych nagraniach, skoro mimo tego, iż każdorazowo wywołują u mnie uśmiech na twarzy, z pewną regularnością przychodzą mi na myśl…

 

Martika „Alibis”

Na jej debiutanckim albumie (rocznik 1988) o jakże wyszukanym tytule „Martika” poza dwoma balladami (w tym granym gdzieniegdzie po dziś dzień „Toy soldiers”) można znaleźć 8 energicznych i energetyzujących (a przy tym dosyć do siebie podobnych) kawałków. Z tego bardziej żwawego zestawu od dzieciństwa w głowie pozostało mi jedynie singlowe „I feel the Earth move” (mocno podrasowany pod względem bitów i tempa cover utworu Carole King), które chyba najbardziej wpadło mi w ucho w tamtym czasie. Dlatego w którymś momencie poczułem potrzebę przypomnienia sobie tracklisty „Martiki”.

Cieszy mnie, że po odświeżeniu pamięci na tym longplayu odkryłem trochę wpływów budzącego się wówczas do życia new jack swingu, a także numer z fajnym saksofonem. I właśnie ten saksofonowy kawałek chciałbym przypomnieć. „Alibis” się zowie.

Nagraniem „Alibis”, autorstwa Martiki i Mitchella Kaplana, zamykano fonograficzny debiut Martiki, co mogło stanowić świadomie zastosowaną zachętę do tego, by odpalić płytę raz jeszcze, nawet jeśli nie wszystko, co słyszeliśmy w jej trackie, jakkolwiek nas zainteresowało. Moim zdaniem saksofon uczynił z tego – równie przebojowego, co „I feel the Earth move” – popowo-tanecznego kawałka numer trochę bardziej drapieżny, a dzięki temu nadano mu wyrazistości, której brakowało niektórym innym utworom z albumu. Dziwię się zatem osobom odpowiedzialnym za promocję albumu „Martika”, iż „Alibis” nie dorzucono do zestawu utworów przeznaczonych do promocji tego materiału (choćby w charakterze ostatniego singla).

nagłówek – fot. okładka europejskiej edycji albumu: Martika „Martika” (itunes.apple.com)