David Sneddon to urodzony 15 września 1978 r. szkocki wokalista, który w grudniu 2002 r. zwyciężył w 1. brytyjskiej edycji programu „Fame Academy” (format ten, będący połączeniem talent show z reality show, szybko się jednak w Wielkiej Brytanii wypalił).
Co ciekawe, Sneddon nie wygrałby programu, gdyby wcześniej jeden z uczestników nie był zmuszony zrezygnować z udziału w nim z powodu choroby. Szkot początkowo nie załapał się bowiem do ścisłego grona uczestników telewizyjnego show, ale dzięki opisanemu zdarzeniu ostatecznie znalazło się dla niego miejsce. Los uśmiechnął się do niego podwójnie, ponieważ Davidowi łatwo przyszło wykorzystanie zaistniałej sytuacji i zdobycie sympatii widzów oraz konkurentów (warto wspomnieć, że uczestnicy show przebywali pod okiem kamer 24h na dobę, m.in. biorąc w tym czasie udział w warsztatach muzycznych, a pod koniec tygodnia występowali przed publicznością, która decydowała, kto powinien opuścić „Akademię”). W efekcie to właśnie jemu przypadło w udziale zwycięstwo w programie stacji BBC. W nagrodę za zwycięstwo podpisał kontrakt płytowy z Mercury Records. Zanim jednak Sneddon zdecydował się wziąć udział w muzycznym show, próbował swoich sił w różnych kapelach (m.in. The Martians) oraz występował w musicalach (wcielał się np. w rolę Romea). To jednak dopiero zwycięstwo w „Fame Academy” uchyliło przed nim drzwi do realizacji marzeń muzycznych…
Jak to zwykle z tak pięknie rozpoczętymi karierami bywa, David poszedł za ciosem i w mgnieniu oka wypuścił singiel (wykonywał go w finałowym odcinku „Fame Academy”), lansując pierwszy w karierze przebój, który na Wyspach Brytyjskich trafił z miejsca (co akurat jest dla tamtejszej listy typowe) na 1. pozycję zestawienia sprzedaży – The UK Singles Chart. Utwór „Stop living the lie” na 1. miejscu przebywał przez 2 tygodnie. Na uwagę zasługuje fakt, iż w całości jego autorem był Sneddon, co nieczęste, jeśli chodzi o pierwsze single finalistów programów typu talent show.
Na nagranie debiutanckiego albumu, „Seven years – ten weeks”, dano mu niewiele czasu. I tak samo długo miała trwać wokalna kariera młodej gwiazdki. Album wydano już w kwietniu 2003 r. (czyli od zwycięstwa w „Fame Academy” nie minęło nawet pół roku). Wydawnictwo co prawda dotarło do 5. pozycji The UK Albums Chart, ale 2 kolejne single z płyty notowane były niżej od tego pierwszego: „Don’t let go” na miejscu 3., a „Best of order” dopiero na miejscu 19. Sneddon był za to autorem większości materiału na albumie. Wsparł go przy tym m.in. jego kolega z zespołu The Martians, John Kielty.
Czwarty i ostatni singiel Davida, „Baby get higher”, którego już na trackliście długogrającego debiutu nie odnajdziemy, ledwo zmieścił się w singlowym top 40. I tak w zasadzie zakończyła się jego kariera jako wokalnej gwiazdy pop, choć nie był to jeszcze koniec jego przygody jako muzyka-wykonawcy, ponieważ Davidowi we współpracy z zaprzyjaźnionymi muzykami zdarzało się później okazjonalnie koncertować, a w 2007 r. wypuścić solową EP-kę „White noise”. Trudno było go jednak nadal uważać za gwiazdę, bo te Brytyjczycy mieli już nowe. A-L-E…
David szybko, bo jeszcze w 2003 r., znalazł dla siebie inne, również muzyczne, zajęcie, które jakiś czas później okazało się całkiem sensownym sposobem na czerpanie zysków (i być może przyjemności) z muzyki. Jako songwriter oraz połowa projektu The Nexus, współtworzonego z Jamesem Bauerem-Meinem, wspierał w tworzeniu muzyki innych artystów. I tak oto pomógł Nate’owi Jamesowi w utworze „The message” (Nate wykonywał go podczas Festiwalu Jedynki w Sopocie w 2006 r., przegrywając jednak z zespołem Outlandish i ich „I only ask of God”), a kilka lat później Lanie Del Rey przy utworze „National anthem”, duetowi Hurts przy utworach „Illuminated”, „Blood, tears & gold” i „Silver lining” pochodzących z albumu „Happiness”, Mattowi Cardle m.in. przy utworze „Letters”, Mortenowi Harketowi (wokaliście A-ha) czy też mało znanemu w Polsce Newtonowi Faulknerowi, który na Wyspach Brytyjskich miał już 2 albumy „numer jeden” (ostatni w 2012 r.). Powiodło się Sneddonowi także w życiu prywatnym. Wiosną 2013 r. jego narzeczona stała się jego małżonką.
Jak widać, talent songwriterski może być ratunkiem dla finalistów konkursów talentów, którzy – na skutek powodzenia w telewizyjnym show – najpierw odważą się wierzyć w możliwość realizacji swoich marzeń, a potem nie mogą pogodzić się z tym, że ci, którzy dzień wcześniej ich kochali, następnego dnia przenoszą swoją miłość na kolejny, dopiero co odkryty talent, by później i z tym talentem postąpić w analogiczny sposób. Co jednak ma począć finalista talent show, który nie potrafi pisać piosenek? David Sneddon (na szczęście dla niego) nie miał tego problemu…
nagłówek – fot. okładka jedynego longplaya Davida Sneddona – „Seven years – ten weeks” (discogs.com)