Co nowego w muzyce: single 4/2014

Po trzyczęściowym podsumowaniu pierwszego kwartału 2014 r. w moim playerze prezentuję garść wybranych przeze mnie singli, które światło dzienne ujrzały (w większości) tej wiosny. Piosenki ułożyłem nie według stopnia mojego przywiązania do nich, lecz alfabetycznie – nazwami/imionami artystów.

4. część „Co nowego w muzyce: single 2014” dedykuję w całości utworom polskich artystów.

Ada Kaźmierczak „Sunlight”: Pogodna, choć może nie leciutka jak piórko, soulowa propozycja na słoneczne przedpołudnie od pewnej wrocławskiej wokalistki. A oto jej SoundCloud.

Anna Jurksztowicz „Poza czasem”: Kto pamięta melodyjne, syntezatorowe hity z leciwego już albumu „Dziękuję, nie tańczę” (1986 r.), opolski szlagier – „Diamentowy kolczyk”, muzyczne wizytówki seriali „Na dobre i na złe” i „Matki, żony i kochanki” albo dziecięce przeboje – „Na raz, na dwa” i „Zima lubi dzieci”? Znana z wyżej wymienionych produkcji Anna Jurksztowicz wydała właśnie swój nowy album pt. „Poza czasem – Muzyka duszy”, z którego pochodzi mająca swoją premierę w kwietniu, łagodna i nastrojowa piosenka „Poza czasem”. Jest to, jak sądzę, propozycja skierowana przede wszystkim do starszego słuchacza, ale może ktoś z młodszego pokolenia również się skusi…

Call The Sun „We are going wrong”: Mający światowe ambicje tajemniczy kolektyw Call The Sun w swoim debiutanckim singlu przypomina mi o kapitalnym „My number” Brytyjczyków z Foals. Piosenka zaczyna się indie rockowo, by szybko doszło do zmiany optyki, rozszerzenia przestrzeni i pójścia w kierunku wkręcającego, powolnie tanecznego (sic!) numeru, bardziej elektronicznego niż można by z początku sądzić, który przez to, że jest za krótki, wypada odpalić sobie jeszcze ze 2 razy.

Call The Sun

Edyta Górniak „Your high”: Tym utworem Edyta Górniak otwiera kolejny rozdział swojej kariery. Promuje nim nowy album, który wyda tym razem z pomocą dużej wytwórni – Universal Music Polska. Piosenkę stworzyli dla niej: założony w polskiej stolicy, eklektyczno-soulowy (jak napisano na fanpage’u) kolektyw DUSTPLASTIC i amerykański beatboxer – Chesney Snow. Za produkcję odpowiada zaś projekt Plan B (ten sam, któremu zawdzięczamy muzyczną metamorfozę Agnieszki Chylińskiej). Nie dziwi zatem, że jest elektronicznie. Wokalistka pozostaje zatem konsekwentna, patrząc na ten utwór przez pryzmat jej poprzedniego albumu „My”.

Justyna Steczkowska „Terra”: Wokalistka w czasie świąt wielkanocnych podzieliła się z nami swoim nowym singlem o tytule „Terra”. Muzykę skomponowała wraz z wrocławskim projektem Bipolar Bears, a tekst napisała dla niej Kasia Nosowska. „Terra” to utwór epicki, mistyczny, może nieco podniosły, ale i magnetyczny. Wokalistka podąża zatem torem, który obrała na albumie „XV”. Muszę jednak zdradzić, że akurat w tym utworze to nie głos Justyny, która w refrenie śpiewa z dziwną manierą (jakby przez zaciśnięte zęby), lecz unoszący podkład stanowi element, który najbardziej mnie do tego singla przyciąga.

KRÓL „Powoli”: Ambientowy lek na chandrę. Odpręża, ale i zasmuca, wprowadza w letarg, przenosi w trójwymiar. Taki jest zresztą cały album „Nielot” wydany przez znanego z duetu UL/KR Błażeja Króla.

Lorein „Przyjaciel D”: Suchedniowska grupa swój nowy album pt. „Drzewa i planety” promuje przyzwoitym kawałkiem z kategorii „radiowy rock”, co stawia go gdzieś w pobliżu półki z muzyką pop. Poza tym nie będę pierwszy, pisząc o Lorein, że ich brzmienie ociera się o niektóre dokonania zespołów Myslovitz i Muchy. W tym kontekście swoje zasługi ma również wokalista. Ale akurat w Polsce jest miejsce dla takich kapel, więc nie ma raczej powodu, by czynić Lorein zarzut, że kogoś mogą nam przypominać. Nawet jeżeli zbyt długo o „Przyjacielu D” nie będę pamiętał, na pewno jako radiowa propozycja rzeczona piosenka wypada optymalnie.

Maria Sadowska „Raise your hands”: Pod tym tytułem kryje się drugi, równie żywiołowy i nabuzowany energią, jak ten poprzedni („Life is a beat”), singiel z albumu „Jazz na ulicach”, który sprezentowała nam kilka tygodni temu Maria Sadowska. Zdjęcie okładki albumu oddaje, jaki charakter ma ten numer.

okładka albumu „Jazz na ulicach” Marii Sadowskiej

Marta Król feat. Agnieszka Musiał „Thank God I’m a woman”: Przedstawicielek polskiego rynku muzycznego, których muzyka stanowi pomost między jazzem, soulem i popem, pojawiło się w ostatniej pięciolatce pokaźne grono. I bodaj u każdej z nich można znaleźć utwory, które dałoby się wypromować wśród słuchaczy mało zainteresowanych jazzem. Wspólny singiel Marty Król i Agnieszki Musiał, w którym ich głosom towarzyszą żywe instrumenty, pasowałby np. na tegoroczny album Lisy Stansfield, a ta przecież wymienionymi wyżej stylistykami na „Seven” żongluje, czyniąc to ze wsparciem orkiestry. Nie jest to klimat szczególnie mi bliski, ale utwór „Thank God I’m a woman”, nawet jeżeli dodałbym mu wyrazu, za każdym razem wybrzmiewa w moich głośnikach promiennie i urokliwie.

Olga Jankowska x GrandeFunk „Time off”: Klara z „Barw szczęścia” i jedna z podopiecznych Edyty Górniak w 3. edycji „The Voice of Poland” nie porzuca śpiewania, któremu – jak sama twierdziła – wcale nie oddaje się od najmłodszych lat. Z pomocą GrandeFunk wypuszcza mocno przesiąknięty funky, bujający, całkiem przyzwoity kawałek, w którym śpiewa z luzem, jakby od niechcenia, można by rzec, że nieco manierycznie. Co prawda dopiero stawienie czoła albumowi w całości wykonywanemu w taki sposób dałoby odpowiedź, czy w istocie jest to jej atut, ja myślę jednak, że jest w tym coś fajnego. Nie mam pewności, czy „Time off” jest (będzie) singlem, ale chciałem zwrócić uwagę na blogu na ten numer… Nie da się ukryć, że zwłaszcza końcówka brzmi bardzo daftpunkowo.

ØRGANEK „Nie lubię” i „Kate Moss”Tomek Organek z dobrej strony pokazywał się nam wcześniej – a to jako wokalista zespołu SOFA (pamięta ktoś jeszcze zawadiackie „Hardkor i disko”?), a to jako częsty współpracownik producenta Michała Króla znanego jako Fox (podopieczny Kayaxu; posłuchaj np. „Mind goes blank”). Teraz jako podopieczny Mystic Production w ramach tria ØRGANEK wydał płytę „Głupi”. Album promują dwie piosenki, które prezentują różne oblicza tego kolektywu. W „Kate Moss” jest wartko, rockowo, z jajem. Bardziej psychodeliczny, a przez to intrygujący, jest za to utwór „Nie lubię” z quasi-thedoorsowymi organami, w którym Organek w napisanym przez siebie tekście soczyście opowiada o tym, czego nie lubi. Zresztą we wszystkich swoich utworach muzyk daje dowód na to, że ma poczucie humoru. Nie nagrywa jednak piosenek, które stanowią czysty pastisz. On bawi się konwencją, w której osadza swoje numery, nie zapominając o tym, że nie na samym dowcipie powinno budować się piosenkę.

okładka albumu „Głupi” zespołu ØRGANEK

Paulina Lenda „Wolf girl”: Wokalistka, która dała się poznać w programach „Szansa na sukces” i „Mam Talent!”, czarując wówczas publikę swoim niskim i głębokim wokalem, podzieliła się niedawno teledyskiem do utworu „Wolf girl”, któremu towarzyszy premiera jej debiutanckiego albumu o takim samym tytule. Twórcą klipu jest Michał Pawliszewski, a autorką tekstu i muzyki do piosenki jest sama wokalistka. Wideo wyprodukowano w pracowni obrazu i dźwięku – Pascal Production. W tej posępnej piosence główną rolę odgrywa głos, któremu tylko nieśmiało akompaniuje gitara akustyczna. Moim zdaniem jest to propozycja, która może przypaść do gustu sympatykom nastrojowych, folkowych brzmień, choć i miłośnicy soulu mogą być poruszeni. Ja jednak czuję się tym utworem mało zainteresowany. Może album zmieni moje nastawienie. Czyżby kobieca odpowiedź na ubiegłoroczny debiut Fismolla? Taką muzykę lepiej jest jednak serwować sobie wieczorową porą…

Tatiana Okupnik „Oczy na zapałki”: Dzięki temu, że Tatiana dopiero co wskazała ten utwór jako drugi singiel z albumu „Blizna”, mogłem go w ostatniej chwili dorzucić do singlowej stawki. A czynię to z ogromną przyjemnością, jako że moim zdaniem jest to najbardziej przyklejający się kawałek na (po części) trance’owej „Bliźnie”, ale także dlatego, że od pierwszego usłyszenia był to mój faworyt do miana kolejnego singla z tego niedocenionego niestety wydawnictwa. Obawiam się jednak, że stacje radiowe również i tej piosence nie dadzą szansy na „rozegranie”.

The Dumplings „Technicolor yawn”: Para nastolatków wsparta przez Bartka Szczęsnego (z duetu Rebeka) tuż przed wydaniem albumu „No bad days” wypuściła wdzięczny, rześki i swawolny numer zbudowany na elektronicznym, świdrującym brzmieniu i niezwykle przyjaznym dla ucha, mało wysublimowanym, dziewczęcym wokalu. Ten kawałek niejednego będzie tej wiosny napawać optymizmem.

okładka singla „Technicolor yawn” The Dumplings