Chochlik.pl #4: ciekawostki z noworocznej audycji Radia ZET

Gdy zdecydowałem się stworzyć rubrykę Chochlik.pl”, nie sądziłem, że polscy dziennikarze muzyczni tak często będą dostarczać mi tematów, które w ramach tego cyklu śmiało mogę opisać. Tymczasem od błędów dotyczących muzyki ostatnio aż się roiło, dzięki czemu mam z czego wybierać, a „Chochlik.pl” może się rozrastać.

Nie ukrywam, że chociaż ten cykl daje mi sporo satysfakcji, chętnie bym z niego zrezygnował, gdybym w zamian otrzymał zapewnienie, że już nigdy więcej nie będę musiał ani czytać, ani słyszeć nieprawdziwych informacji wypisywanych bądź wypowiadanych przez osoby, od których mam prawo wymagać rzetelności (a dziennikarz występujący w imieniu swojej redakcji rzetelnością bezwzględnie wykazywać się powinien). Niestety takiego zapewnienia nikt mi nie da. Tym samym czuję się zobligowany do kontynuowania mojej chochlikowej działalności.

Dzisiejszy wpis w całości poświęcam pewnej audycji w Radiu ZET. Słuchając jej, momentami odrywałem się od radioodbiornika, a mimo tego w ciągu kilku godzin byłem w stanie wyłapać kilka informacji, które z prawdą zbyt wiele wspólnego nie miały.

Audycja, o której piszę, wyemitowana została 1 stycznia 2012 roku. Była to 5-godzinna przeprawa przez największe przeboje 2011 roku wskazane przez słuchaczy Zetki (o wynikach plebiscytu pisałem na blogu w ubiegłym tygodniu – tutaj). Program prowadził Marcin Wojciechowski.

Czegóż takiego dowiedziałem się podczas noworocznej audycji Zetki?

  • Chochlik #1: Boyz II Men – rekordziści?

W ramach przerywnika między piosenkami, które zajęły miejsca w top 50 plebiscytu Radia ZET na przebój roku 2011, prowadzący program zaprezentował na antenie utwór „End of the road” zespołu Boyz II Men, informując słuchaczy, iż jest to przebój roku 1992 w Stanach Zjednoczonych, co akurat jest zgodne ze stanem faktycznym. Niepotrzebnie jednak rozwinął swoją myśl, oznajmiając, że singiel „End of the road” na szczycie amerykańskiej listy przebojów (a za taką należy uznać zestawienie The Billboard Hot 100) spędził aż 16 tygodni, co po dziś dzień pozostaje rekordowym osiągnięciem. W istocie bowiem „End of the road” na 1. miejscu amerykańskiego zestawienia singli przebywało nieco krócej, bo przez 13 tygodni. W 1992 r. był to rekord, który jednak lada chwila (na początku 1993 r.) męskiemu kwartetowi „wyrwała” Whitney Houston za sprawą nieśmiertelnej ballady „I will always love you”. Rzeczona piosenka w wykonaniu Houston okupowała szczyt w USA przez 14 tygodni. W 1994 r. osiągnięcie „I will always love you” wyrównał inny singiel grupy Boyz II Men – „I’ll make love to you”. Na tym bicie rekordów się nie skończyło, ale o tym za chwilę…

Być może zastanawiacie się teraz, skąd zatem informacja o 16 tygodniach spędzonych przez „End of the road” grupy Boyz II Men na 1. miejscu amerykańskiego zestawienia singli? Można założyć, że ktoś pomylił ten utwór z późniejszym singlem Boyz II Men. Faktycznym rekordzistą amerykańskiej listy przebojów publikowanej co tydzień przez magazyn „Billboard” jest bowiem singiel „One sweet day”, który w 1995 r. wydali wspólnie Mariah Carey i wspomniani Boyz II Men. Nagranie spodobało się Amerykanom na tyle, że przez 16 tygodni nie schodziło z 1. miejsca The Billboard Hot 100, ustanawiając rekord (marzec 1996 r.), który błędnie prezenter Radia ZET przypisał utworowi „End of the road”. Warto dodać, iż kompozycja „One sweet day” dzięki takiemu zainteresowaniu ze strony amerykańskiej publiki (w tym także radiowców) stała się przebojem dekady lat 90. XX wieku w tym regionie (tutaj znajdziecie potwierdzenie tej informacji). 16 tygodni utworu „One sweet day” na 1. miejscu listy Hot 100 do dzisiaj pozostaje osiągnięciem, którego nie udało się przebić żadnej innej piosence (nawiasem mówiąc, Mariah Carey tytuł hitu dekady, tyle że tej kolejnej, otrzymała także 10 lat później – za singiel „We belong together” z 2005 r.).

Do wszystkich podanych tu danych można dotrzeć, studiując archiwalne notowania listy The Billboard Hot 100 zamieszczone na stronie billboard.com. Dane statystyczne tego typu dostępne są także w wielu innych miejscach. Nie trzeba wiele szukać.

  • Chochlik #2: Bryan Adams i sukces jego miłosnego hymnu

Jako przerywnik podczas noworocznej audycji prezenterowi Radia ZET posłużył ponadto megaprzebój Bryana Adams „(Everything I do) I do it for you”. Zgodnie z tym, czego dowiedziałem się z Zetki, rzeczony singiel Adamsa „numerem jeden” w USA był przez 12 tygodni, a w Wielkiej Brytanii przez 8 tygodni. W rzeczywistości tendencja była odwrotna. To właśnie w Wielkiej Brytanii wydany w 1991 r. singiel „(Everything I do) I do it for you” dłużej okupował szczyt listy, przebywając na nim dokładnie przez 16 tygodni. Od ponad 20 lat jest to rekordowe osiągnięcie(najdłuższy nieprzerwany pobyt na 1. miejscu listy), którego popularnemu Kanadyjczykowi nie zdołał odebrać żaden inny artysta. W USA piosenka również doskonale radziła sobie w zestawieniu The Billboard Hot 100, ale listą przewodziła „tylko” przez 7 tygodni (a nie 12).

Jak przebój Bryana Adamsa radził sobie na The UK Singles Chart, możecie prześledzić tutaj. W przypadku The Billboard Hot 100 należy skorzystać z archiwum listy na billboard.com.

  • Chochlik #3: 1987 czy 1990?

Prowadzący, którego nazwisko padło we wstępie, 1 stycznia br. postanowił prócz tego zagrać nam utwór „Tom’s diner”. Piosenka została zapowiedziana jako utwór Suzanne Vega z roku 1987. Tymczasem wersja, którą tego dnia dane nam było usłyszeć w Radiu ZET, w istocie stanowiła popularny remiks wspomnianego nagrania – remiks, który przyniósł tej piosence dużo większą rozpoznawalność. Nie rozwodziłbym się nad tym, gdyby nie fakt, że owa nowa wersja utworu „Tom’s diner”, podpisywana już nie tylko samym nazwiskiem Suzanne Vega, lecz jako DNA feat. Suzanne Vega, pochodzi z roku 1990, a nie – jak nam powiedziano – 1987. DNA to nazwa duetu producentów z Wielkiej Brytanii, który w 1990 r. bez zgody Suzanne, jej wytwórni i wydawcy wykorzystał pierwotną wersję „Tom’s diner”, znacznie modyfikując jej brzmienie i charakter (strony szybko znalazły wyjście z tej sytuacji i sprawa zakończyła się bez konieczności występowania na drogę sądową). Oczywiście nie można przemilczeć faktu, iż dwuminutowa, znacznie uboższa aranżacyjnie, wcześniejsza wersja „Tom’s diner” jako singiel promujący album Suzanne Vega zatytułowany „Solitude standing” została wypuszczona właśnie w roku 1987 (chociaż powstała znacznie wcześniej). Niemniej (pozwólcie, że się powtórzę) jako że to nie tę wersję grało 1 stycznia Radio ZET, za błąd należy uznać wiązanie utworu „Tom’s diner” w kształcie nadanym mu przez DNA z rokiem 1987.

Być może powiecie, że jestem nadgorliwy, czepiam się, muszę cierpieć na brak zajęć etc., ale coraz bardziej frustruje mnie to, że na każdym kroku – słuchając radia, oglądając telewizję, przeglądając internet – muszę być czujny, coby nie dać się wprowadzić w błąd tym, którzy powinni dawać mi (nazwijmy to w ten sposób) poczucie bezpieczeństwa informacyjnego. A wydawać by się mogło, że powszechny jest pogląd, iż medium profesjonalne to takie, które dba o szczegóły. Guzik prawda.

  • Chochlik #4: R-E-L-A-X!

„Relax, take it easy” – przekonuje Mika w swoim wielkim (przynajmniej w wybranych regionach świata) przeboju. Także i ten utwór w formie przerywnika zagrało Radio ZET 1 stycznia br. podczas popołudniowej audycji wypełnionej (z założenia) największymi przebojami roku 2011. Prowadzący skomentował go, mówiąc nam, iż jest to największy przebój 2007 roku zgodnie z wynikami zabawy, która wieńczyła tenże rok w Zetce. Tymczasem w plebiscycie Radia ZET, który podsumowywał rok 2007, przebój Miki zajął 4. miejsce. Wyprzedziły go: „A gdy jest już ciemno” Feel (#1), „Apologize” Timbalanda i OneRepublic (#2) i „1973” Jamesa Blunta (#3). Wniosek jest zatem bardzo interesujący: osoby niezwiązane z Zetką mają dokładniejsze informacje na temat sygnowanego jej nazwą plebiscytu niż pracownicy stacji…

  • A co na to druga strona…

Po kilku dniach od noworocznej audycji, która – jak widać – dostarczyła mi niemało materiału na dzisiejszy wpis, wysłałem maila do pana Marcina w sprawie wskazanych powyżej błędów. Wspomniałem o pierwszych trzech. Pan Marcin odpisał mi bardzo szybko i przyznał, że informacje zostały przygotowane przez jego asystentkę (bo on mało interesuje się rekordami list przebojów) na podstawie „podlist”, a nie głównego zestawienia. Domyślam się, że chodziło mu o listy sporządzane przez magazyn „Billboard”.

Przede wszystkim ten argument kompletnie nie ma zastosowania w przypadku daty wydania tej wersji piosenki „Tom’s diner”, którą zagrała Zetka, a także w stosunku do informacji o długości pobytu hitu Bryana Adams na szczycie The UK Singles Chart. Względem pozostałych błędów jest on również mało przekonujący (delikatnie mówiąc). Z radiowej wypowiedzi prowadzącego nie wynikało bowiem, że mówi on o jednej z pobocznych list publikowanych przez „Billboard” (zresztą, z tego, co sprawdziłem, w zestawieniu dedykowanym muzyce R&B utwór „End of the road” wcale nie radził sobie tak doskonale, jak w głównym zestawieniu). Wniosek był więc taki, że mowa jest o głównym zestawieniu – Hot 100. Ponadto w przypadku „End of the road” charakter pomyłki – a więc łączenie ze sobą takich elementów, jak „16-tygodniowy pobyt na szczycie”, „rekord” i „zespół Boyz II Men” – jasno wskazywał, że doszło tu do pomieszania faktów; pomylono piosenki wykonywane przez tego samego artystę (Boyz II Men): „End of the road” z „One sweet day”.

Niemniej pan Marcin obiecał, że od teraz będzie starannie sprawdzał takie informacje zanim przekaże je słuchaczom. Trzymam go za słowo. I jednocześnie chciałbym podkreślić, że mój wpis nie powstał po to, by w jakikolwiek sposób zaszkodzić panu Marcinowi, który jest jednym z sympatyczniejszych i chętniej słuchanych przeze mnie radiowców (dzięki jego audycjom na antenie Zetki gości wiele mocno zaniedbywanych w codziennej playliście nagrań). Na pewno większą rzetelnością powinny wykazać się tu osoby, które przygotowują mu poszczególne informacje. Choć tak sobie myślę, że będąc na jego miejscu, czułbym potrzebę przynajmniej pobieżnej weryfikacji przekazanych mi przez inną osobę danych, które nie były mi wcześniej znane (albo już dawno umknęły mi z pamięci), a to na mnie spoczywa obowiązek puszczenia ich w eter.

Cóż, mam nadzieję, że moja interwencja przynajmniej w tym przypadku poskutkuje. A pana Marcina pozdrawiam – szczerze.

nagłówek – fot. logo Radia ZET (radiozet.pl)