Okazuje się, że siła oddziaływania autorytetu muzycznego jest w Polsce ogromna. A może to tylko kwestia zwykłego lenistwa? Bez względu na to, która z zaprezentowanych przeze mnie hipotez jest trafniejsza, faktem jest, iż bezmyślne powtarzanie czyichś wypowiedzi zawsze będzie nas kompromitować, jeżeli okaże się, że mieliśmy pecha, bo ów autorytet po prostu się pomylił.
Zastanawiacie się zapewne, o co mi właściwie chodzi. Już tłumaczę… W odcinku programu „The Voice Of Poland” wyemitowanym przez telewizyjną Dwójkę dnia 15 października 2011 r. Kayah, a więc jedna z bardziej wpływowych i szanowanych postaci polskiego muzycznego światka, powierzając dwóm swoim podopiecznym misję wspólnego wykonania przeboju Edyty Bartosiewicz, podała błędny jego tytuł. Do tego dnia rzeczona kompozycja znana była (przynajmniej mnie) jako „Opowieść”, mimo iż intuicja mogła nam niekiedy podpowiadać, że jej tytuł jest zupełnie inny. Próbując jednak ustalić, jak zowie się jakiś utwór, nie zawsze należy ślepo wierzyć naszej intuicji, wszak ta może nas łatwo wywieść w pole. Kayah posłuchała własnej intuicji i źle na tym wyszła (a może dobrze, bo przynajmniej przekonała się, jak potężna jest siła jej autorytetu).
Gwiazda, która wylansowała takie hity, jak „Prawy do lewego” czy „Testosteron”, popularną „Opowieść” Edyty Bartosiewicz przechrzciła na „Przemoknięte serca miast”. Idąc tym tropem, megahit „Zanim zrozumiesz” Varius Manx śmiało moglibyśmy nazywać „Ona ma siłę”, a „Coś optymistycznego” Kasi Kowalskiej – „Wierzyć w nas, zaczynam wierzyć w nas”, bo przecież tak nam podpowiada intuicja. Cóż, Kayah jest przede wszystkim wokalistką, a wokalistki niekoniecznie muszą świetnie orientować się w tytułach przebojów ich koleżanek po fachu. Aczkolwiek wypadałoby, żeby się orientowały, zwłaszcza gdy podejmują się jurorowania w telewizyjnym widowisku a konkretny utwór z repertuaru innej artystki wybierają uczestnikom show jako ich przepustkę do kolejnego etapu. Nie bądźmy jednak zbyt surowi. Kayah miała prawo się pomylić. Ale jak wytłumaczyć (z pewnością liczącą więcej niż jedna persona) ekipę produkującą program „The Voice Of Poland”, która podczas wykonywania „Opowieści” przez 2 uczestniczki wchodzące w skład grupy dowodzonej przez Kayah zupełnie bezmyślnie podpisała ją nie jako „Opowieść”, lecz tak, jak zdaniem gwiazdy nazywa się ten numer? Oglądającym program wyświetlała się bowiem informacja, że słuchają właśnie piosenki zatytułowanej „Przemoknięte serca miast”. Żeby było zabawniej, na tym cała historia się nie kończy.
Tuż po zakończeniu muzycznego show Dwójki na głównej stronie serwisu muzycznego muzyka.interia.pl, na którym – co pragnę podkreślić – błędy (na szczęście) nie są codziennością, pojawiła się relacja, a jej autor pisze w niej m.in.:
„Później zrobiło się bardzo nastrojowo za sprawą Kai Domińskiej i Marty Florek w piosence »Przemoknięte serca miast« Edyty Bartosiewicz”.
źródło: muzyka.interia.pl/pop/news/the-voice-of-poland-gabriel-fleszar-zasluguje-na-szanse,1708789,50
Odpowiedzialny za publikację tego tekstu redaktor jednego z czołowych portali muzycznych w naszym kraju unaocznił nam tym samym, czym jest – zyskujące dziś na popularności – nierzetelne dziennikarstwo. Taka usterka mogła się zdarzyć Kayah. Mogła się też zdarzyć uczestnikowi programu czy też osobom komentującym przebieg widowiska na różnego rodzaju forach internetowych i serwisach społecznościowych. Jednak jakim cudem zaszła aż tak daleko?! Portalom nastawionym na informowanie ludzi o tym, co ważnego dzieje się w muzyce, nie przystoi powtarzanie cudzych błędów… Takie dane da się przecież zweryfikować! Na skutek tej historii dowiadujemy się, że w repertuarze Edyty Bartosiewicz znajduje się utwór, który do 15 października 2011 roku dziwnym trafem nie widniał na liście zarejestrowanych przez nią nagrań.
Przez naganne powielanie błędu jednej osoby dzisiaj być może już kilka milionów Polaków myśli, że nastrojowa pieśń wykorzystana w finałowej scenie filmu „Nigdy w życiu!” to, co dodatkowo (mylnie) podszeptują nam słowa refrenu, „Przemoknięte serca miast”. Może zatem należałoby uznawać za prawidłową reakcję uczestnika programu „Jaka to melodia?”, który po usłyszeniu dwóch nutek „Opowieści” w którymś z przyszłych odcinków tego show wykrzyknie: toż to „Przemoknięte serca miast”!…
Widząc, że z pozoru mało istotny błąd Kayah zatacza coraz szersze kręgi, z ciekawości sprawdziłem, co o odcinku „The Voice Of Poland” z 15 października br. pisze największy konkurent muzycznego oddziału Interii, tj. portal muzyka.onet.pl (skrytykowany przeze mnie w poprzedniej notce z cyklu „Chochlik.pl” – tutaj). Pomimo faktu, że częściej doszukuję się na nim błędów niż w – tym razem jednak mylącym się – serwisie muzyka.interia.pl, liczyłem, że w tych okolicznościach chociaż redaktorzy Onetu zauważą, że coś tu nie gra, i wykażą się rzetelnością. Tymczasem w onetowej relacji z programu czytamy, co następuje:
„Gdy Kaja Domińska i Marta Florek wykonały balladę »Przemoknięte serca miast« z repertuaru Edyty Bartosiewicz jury zamarło. Był to bez wątpienia jeden z najmocniejszych duetów, jakie do tej pory zaprezentowały się na ringu programu »The Voice Of Poland«”.
źródło: muzyka.onet.pl/newsy/pop/nergal-w-the-voice-of-poland-bardzo-mi-sie-podobal,1,4881767,wiadomosc.html
Nie wiem, czy duet w istocie był tak mocny, jak twierdzi autor tej wypowiedzi, ale na pewno na trwałe zapisał się w mojej pamięci – szkoda tylko, że ten stan rzeczy wywołała inna okoliczność niż sam występ.
Czytając zacytowane powyżej stwierdzenie, wiedziałem, że mam już zebrany materiał na kolejny blogowy wpis, a jednocześnie w mojej głowie zrodziła się nowa myśl: trzeba czym prędzej napisać do pani Edyty. Nie możemy wszak dopuścić do tego, by nasza gwiazda jako ostatnia dowiedziała się o tym, że jej piękna „Opowieść” od 15 października 2011 roku w świadomości Polaków funkcjonować będzie pod zmienionym tytułem. Dobrze by było, żeby pani Edyta została o tym poinformowana nim w encyklopediach muzycznych jej nagranie widnieć zacznie pod nazwą: „Przemoknięte serca miast”. Nawiasem mówiąc, aż strach pomyśleć, co na temat zeszłotygodniowego występu Kai Domińskiej i Marty Florek napisały inne serwisy muzyczne… Wolę tego już nie sprawdzać.
Cóż mogę dodać? Myślę, że nie ma potrzeby rozwijania tego tematu – przytoczone fakty mówią same za siebie. Z tego miejsca mogę co najwyżej zaapelować do redaktorów polskich stron internetowych dedykowanych muzyce, których celem jest przybliżanie narodowi przebiegu aktualnych wydarzeń w tej płaszczyźnie kultury, by z większą dbałością konstruowali swoje teksty. Rzetelności dziennikarskiej mówię zdecydowane tak, a wszystkim bezmyślnym bądź leniwym sugeruję zmianę profesji. Jeśli nie interesujecie się muzyką, to po co się męczyć? Sami widzicie, jakie są tego skutki.
nagłówek – fot. Edyta Bartosiewicz podczas Orange Warsaw Festival 2010 (zdjęcie własne)