Zakazane teledyski #7: George Michael „Freeek!”

George Michael „Freeek!”

Singiel „Freeek!” swoją premierę miał w marcu 2002 r. i zapowiadany był jako wielki powrót George’a Michaela na listy przebojów. Najpopularniejsze polskie stacje radiowe, w tym m.in. Radio ZET, z dnia na dzień zaczęły ochoczo grać ten utwór, wierząc w to, że mamy do czynienia z potencjalnym hitem. Nie minęło wiele czasu, jak okazało się, że dla fanów dotychczasowych dokonań wokalisty jest to nazbyt futurystycznie brzmiące nagranie, by zdołać skraść ich serca. W konsekwencji piosenka na dobre zniknęła z anten radiowych tak szybko, jak się na nich pojawiła. W innych krajach Europy reakcje na „Freeek!” początkowo były owacyjne. Gdzieniegdzie piosenka dotarła nawet na sam szczyt list przebojów, przynosząc artyście pierwszy od dawna większy hit. Na rodzimym rynku George’a Michaela zdołała dojść do 7. lokaty listy sprzedaży singli (na The UK Singles Chart).

fot. okładka singla: George Michael „Freeek!” (peasprout.com)

Utwór autorstwa samego wokalisty jest mieszanką electropopu z elementami eksperymentalnych dźwięków, wzbogaconą licznymi samplami z nagrań z nurtu czarnych brzmień, tj. „Try again” Aaliyah i „Breathe & stop” Q-Tipa, a prócz tego „N.T.” Kool & The Gang. Piosenka miała zwiastować pierwszy od lat studyjny album Brytyjczyka, choć de facto światło dzienne ujrzał on dużo później, bo dopiero w 2004 r. Opóźnienie z wydaniem płyty „Patience” spowodowane było m.in. tym, że od sukcesu „Freeek!” zależało, czy George wyda swój krążek jako podopieczny Universal Music Group. Skończyło się jednak na współpracy z wytwórnią Epic Records należącą wówczas do Sony Music, a dziś do Sony BMG.

Kilka miesięcy po ukazaniu się „Freeek!” na rynek trafił numer „Shoot the dog”. Obie piosenki – poza tym, że promowały one album „Patience”, na który dane było nam poczekać jeszcze wiele miesięcy od ich premiery – łączą kontrowersje wokół wykreowanych do nich teledysków. Klip do „Freeek!” w oczywisty sposób kpi ze współczesnej kultury masowej. Jest też jednym z najdroższych teledysków w historii (podaje się, że jego koszt przekroczył 1 milion funtów), a jego reżyserii podjął się Joseph Khan. Nagranie, podobnie jak nakręcone do niego wideo, charakteryzuje seksualny kontekst, który nie przez wszystkich został odebrany ze zrozumieniem. Powstały 2 wersje teledysku – pełna oraz ocenzurowana.

Przepych, nowoczesność, ludzkie żądze, seks, rozbuchana konsumpcja, futurystyczna wizja świata – tak w skrócie można opisać to, co widzimy na załączonym do piosenki „Freeek!” kolorowym obrazku. Odnajdziemy tu zaprezentowane wprost odniesienia do wszech otaczających nas ogłupiających reklam, do ludzkiej seksualności, miłości lesbijskiej, sado-maso, fetyszyzmu, peep showu czy nawet aktu zwierzęcej kopulacji. Nad wszystkim roztacza się aura próżności i rozpasania, a przede wszystkim sztuczności całego przedstawionego tu w przejaskrawiony sposób świata. Czyż jednak nie podążamy właśnie w tym kierunku? George Michael nie po raz pierwszy udowadnia nam, że nie istnieje dla niego coś takiego, jak temat tabu. Wokalista nie boi się ujawniać za pomocą swoich muzycznych dzieł własnego sposobu postrzegania rzeczywistości. Ten teledysk jest jedną z jego wizji (rzecz jasna, skonsultowaną uprzednio z reżyserem) i chyba wcale nie jest ona zupełnie odrealniona (przy czym wiadomym jest, iż karykaturalny obraz rzeczywistego świata zawsze trochę przerysowany być musi, jeśli ma być ową karykaturą).

Symboliczna wydaje się prócz tego ostatnia scena klipu porównująca XXI-wieczną wersję RoboCopa z płodem znajdującym się w łonie matki. W teledysku dzieje się jednak tak wiele, że zauważenie i właściwe zinterpretowanie wszystkich zawartych w nim aluzji jest nie lada wyzwaniem. Z tego względu wydaje się, że nadany piosence tytuł idealnie koresponduje z tym barwnym obrazem. Szkoda, że tak mało mówi się dziś o tym wideoklipie. George Michael ma na swoim koncie co najmniej kilka znakomitych teledysków, a ten śmiało można zaliczyć do ich grona (godne polecenia są m.in. „Freedom! ’90”, „Too funky” czy „Killer/papa was a rolling stone”).

Oczywiście „Freeek!” nie uniknęło cenzury, dlatego nie wszystkie sceny można było zobaczyć na kanałach muzycznych. Dodatkowo za wielce szokujący uznawano napisany przez Michaela tekst do tego utworu. Kończy go kontrowersyjny apel do młodych: „Come on kids, You know your mama and your daddy don’t care. Don’t be scared, It’s a tits and ass world you gotta be prepared”. Zamiast jednak oburzać się na efekty pracy wokalisty i reżysera, może warto byłoby podjąć próbę wyciągnięcia z nich jakichś wniosków. Niestety niewielu w taki sposób podeszło do tego nagrania i teledysku. Od jego wydania minie niebawem 9 lat, a wszystko wskazuje na to, że obserwacje Brytyjczyka zachowują aktualność.

nagłówek – fot. kadr z teledysku do utworu: George Michael „Freeek!” (vanityfair.it)