Rok 2010: Plebiscyt „DJ Magazine” na najlepszego DJ-a świata

„Unbelievable, man” – podobno te słowa wypowiedział Armin van Buuren, kiedy przekazano mu radosną nowinę, że po raz czwarty z rzędu okrzyknięto go najlepszym DJ-em na globie. 33-letni Holender, specjalizujący się w muzyce trance, a w Polsce znany szerszej publiczności z przebojów „In and out of love” (duet z Sharon den Adel z Within Temptation) oraz „Not giving up on love” (duet z Sophie Ellis-Bextor), jest pierwszym DJ-em, któremu udało się czterokrotnie odnieść zwycięsto w plebiscycie magazynu „DJ Magazine”.

Pismo muzyczne, które po raz czternasty zorganizowało tę zabawę, wydawane jest w Wielkiej Brytanii od 1991 r. (teraz także w kilku innych krajach) z myślą o odbiorcach elektronicznej muzyki tanecznej, w tym m.in. samych DJ-ach. Co roku na łamach magazynu ukazuje się ranking 100 najlepszych DJ-ów świata konstruowany na podstawie głosów oddanych przez osoby, które znalazły chwilę, by wziąć udział w tym przedsięwzięciu (nie trzeba zatem spełniać jakiś konkretnych kryteriów, by mieć wpływ na kształt rankingu). Każdy głosujący ma możliwość wskazania maksymalnie 5 najbardziej przez siebie cenionych DJ-ów, a jako że kwestionariusz do głosowania ma formę pustego pola, a nie listy wcześniej ustalonych nazwisk/pseudonimów, wszelkie błędy w pisowni są potem korygowane – tak, aby na konto każdego z DJ-ów policzone zostały wszystkie faktycznie oddane na niego głosy.

Plebiscyt „DJ Magazine” szybko zyskał sporą popularność, a od dłuższego już czasu tytuł najlepszego DJ-a świata, przyznawany przez to pismo, postrzegany jest jako bardzo prestiżowe wyróżnienie. DJ, który zdobywa główne trofeum, może liczyć na to, że przez kolejny rok będzie osobą szczególnie pożądaną przez organizatorów wszystkich ważniejszych klubowych imprez na świecie. Ponadto z pewnością może sobie pozwolić na dyktowanie im kosmicznie wysokich stawek za prowadzone przez siebie imprezy (chyba że nie zależy mu na pieniądzach, w co chyba nikt nie uwierzy). Jak trafnie ujęto to w notce znajdującej się na stronie polskiego „DJ Magazine”: „Zwycięzca każdej edycji, a właściwie pierwsza trójka to za każdym razem zapowiedź najciekawszych, najpopularniejszych i najważniejszych twórców sceny klubowej w kolejnym roku. To oni wyznaczają trendy, promują młode gwiazdy – traktowani są jak wyrocznie, to ludzie, którzy zyskują status niemal boski. Są hołubieni na całym świecie, od szkół podstawowych po największe festiwale”. Co więcej, lider rankingu tym mocniejszą staje się marką w muzycznym światku, im dłużej utrzymuje się na wysokich lokatach rankingu „DJ Magazine”, choć już samo pojawienie się na liście jest dla wielu ogromnym wyróżnieniem.

Armin van Buuren notowany jest w top 100 od 10 lat, z czego aż 9-krotnie znalazł się w czołowej dziesiątce rankingu, co tylko dowodzi, jak mocna jest jego pozycja. Z kolei o rok dłużej w top 10 pojawia się jego rodak, Tiësto, któremu udało się odnieść zwycięstwo 3 razy – w latach 2002-2004. Wśród dawnych liderów jeszcze dłuższym stażem w czołówce pochwalić się może Niemiec, Paul van Dyk, najlepszy DJ świata w 2005 i 2006 r. Carl Cox, Paul Oakenfold oraz Sasha, którzy przewodzili roczną listą w pierwszych latach jej sporządzania, nie mieszczą się już w top 10. Z tej trójki najdalszą pozycję w tegorocznym rankingu zajął Oakenfold (zabawiający publiczność podczas zeszłorocznego warszawskiego koncertu Madonny) – tym razem jego nazwisko widniej przy odległym (jak na niego) 51. miejscu. Sugerując się zajmowanymi przez poszczególnych DJ-ów lokatami w top 100, można stwierdzić, że najpoważniejszym zagrożeniem dla Armina van Buurena jest obecnie David Guetta, który po raz pierwszy pojawił się w rankingu w 2005 r. (na 39. miejscu) i od tego czasu jego pozycja z roku na rok się umacnia. W 2010 r. Francuz awansował z pozycji 3. na 2., i chociaż to nie jemu przypadło w udziale zwycięstwo, śmiem twierdzić, że jest to najpopularniejszy DJ ostatnich kilkunastu miesięcy. Dzięki świetnie przejętemu w ub. roku albumowi „One love” z kilkoma światowymi hitami (z czego aż 3 dotarły na brytyjski szczyt) w krótkim czasie stał się najbardziej pożądanym przez popularne na globie gwiazdy producentem i DJ-em. To jednak, rzecz jasna, nie zapewnia mu automatycznie zwycięstwa w komentowanym plebiscycie. Głosujący mają prawo posługiwać się innymi kryteriami. Poza tym, choć Armin van Buuren nie współpracuje na taką skalę, jak Guetta, z popularnymi na świecie artystami, nie oznacza to bynajmniej, że nie zasługuje na tytuł najlepszego DJ-a. Jak sądzę, a raczej nie jestem w dziedzinie muzyki klubowej wybitnym specjalistą, najważniejszym czynnikiem jest tu kwestia, jak dany DJ spisuje się na imprezach – taka jest wszak (przynajmniej w mojej ocenie) jego podstawowa funkcja. Może to właśnie van Buuren jest pod tym względem mistrzem i potrafi porwać do tańca nawet największego sztywniaka… Nie mogę oprzeć się tu na własnych doświadczeniach, ponieważ jak dotąd nie byłem na imprezie, na której za konsoletą stałby znany Holender, czy też jego konkurent z Francji (choć, jako że bawiłem się na koncercie Madonny, miałem styczność z muzyką miksowaną przez niestanowiącego już dla żadnego z wymienionych panów większego zagrożenia Paula Oakenfolda). Należy przy okazji poczynić uwagę tej treści, że zgoła odmienna jest muzyka serwowana przez Armina van Buurena i Davida Guettę. Podczas gdy pierwszy z nich, jak powyżej nadmieniłem, serwuje nam pochłaniające (zwłaszcza gdy muzyka grana jest w warunkach klubowych) kawałki trance’owe, tak jego francuski kolega po fachu oferuje nam raczej bardziej toporne (co oczywiście nie oznacza, że gorsze) house’owe dźwięki. Między oboma dżentelmenami jest także spora, bo wynosząca 10 lat (David Guetta liczy 43 wiosny), różnica wieku, co – jak widać – nie ma jednak odzwierciedlenia w odbiorze ich poczynań przez fanów muzyki klubowej. Dość jednak tych wywodów. Przejdźmy do najważniejszych informacji.

Tak prezentuje się lista zwycięzców minionych plebiscytów „DJ Magazine” na najlepszego DJ-a świata:

1997 – Carl Cox
1998 – Paul Oakenfold
1999 – Paul Oakenfold
2000 – Sasha
2001 – John Digweed
2002 – Tiësto
2003 – Tiësto
2004 – Tiësto
2005 – Paul van Dyk
2006 – Paul van Dyk
2007 – Armin van Buuren
2008 – Armin van Buuren
2009 – Armin van Buuren

Przyjrzyjmy się teraz pełnej liście 100 najlepszych DJ-ów świata w 2010 r. opublikowanej przez „DJ Magazine”:

100. DJ Vibe
99. Justice (poprzednio 65. miejsce)
98. The Thrillseekers (poprzednio 57.)
97. Sied van Riel (poprzednio 85.)
96. Marcus Schossow (poprzednio 79.)
95. Luciano (poprzednio 89.)
94. Calvin Harris
93. Claudia Cazacu
92. Laurent Wolf (poprzednio 66.)
91. Showtek
90. Noisecontrollers
89. Dada Life
88. Joris Voorn
87. Arnej
86. Bloody Beetroots
85. Pete Tong (poprzednio 83.)
84. Paul Kalkbrenner
83. Skazi (poprzednio 81.)
82. Fatboy Slim (poprzednio 94.)
81. Pete The Zouk
80. Boy George
79. BT
78. Arty
77. Daniel Kandi (poprzednio 87.)
76. John B (poprzednio 92.)
75. Dirty South (poprzednio 59.)
74. Dubfire (poprzednio 46.)
73. D-Block & S-TE-FAN
72. Boys Noize (poprzednio 68.)
71. W&W
70. Wolfgang Gartner
69. Ronski Speed (bez zmian)
68. Leon Bolier (poprzednio 63.)
67. Marco V (poprzednio 50.)
66. Mat Zo
65. Wally Lopez (poprzednio 62.)
64. Roger Sanchez (poprzednio 60.)
63. Marcel Woods (poprzednio 74.)
62. Myon & Shane 54 (poprzednio 91.)
61. Andy C (poprzednio 100.)
60. Super8 & Tab (poprzednio 82.)
59. Astrix (poprzednio 55.)
58. Sven Väth (poprzednio 48.)
57. Hernan Cattaneo (poprzednio 32.)
56. tyDi (poprzednio 52.)
55. Martin Solveig (poprzednio 47.)
54. Richard Durand (poprzednio 49.)
53. Mark Knight (poprzednio 61.)
52. Matt Darey (poprzednio 54.)
51. Paul Oakenfold (poprzednio 23.)
50. Umek (poprzednio 39.)
49. James Zabiela (poprzednio 38.)
48. Erick Morillo (poprzednio 53.)
47. Eddie Halliwell (poprzednio 41.)
46. Sean Tyas (poprzednio 45.)
45. Lange (poprzednio 31.)
44. Daft Punk (poprzednio 33.)
43. Joachim Garraud (poprzednio 36.)
42. Moonbeam (poprzednio 76.)
41. DJ Feel (poprzednio 30.)
40. Kyau & Albert (poprzednio 37.)
39. Avicii
38. Bob Sinclar (poprzednio 35.)
37. Chuckie (poprzednio 72.)
36. Headhunterz
35. Kaskade (poprzednio 51.)
34. Roger Shah (poprzednio 21.)
33. John O’Callaghan (poprzednio 24.)
32. Andy Moor (poprzednio 15.)
31. Richie Hawtin (poprzednio 28.)
30. Eric Prydz (poprzednio 34.)
29. John Digweed (poprzednio 17.)
28. Simon Patterson (poprzednio 42.)
27. Sasha (poprzednio 13.)
26. Benny Benassi (bez zmian)
25. Bobina (poprzednio 16.)
24. Cosmic Gate (poprzednio 19.)
23. Swedish House Mafia
22. Carl Cox (poprzednio 18.)
21. Fedde Le Grand (poprzednio 29.)
20. Aly & Fila (poprzednio 22.)
19. Afrojack
18. Judge Jules (poprzednio 44.)
17. Laidback Luke (poprzednio 27.)
16. Sebastian Ingrosso (poprzednio 25.)
15. Dash Berlin
14. Steve Angello (poprzednio 20.)
13. Infected Mushroom (poprzednio 12.)
12. Sander van Doorn (poprzednio 10.)
11. ATB (bez zmian)
10. Axwell (poprzednio 14.)
9. Ferry Corsten (poprzednio 7.)
8. Markus Schulz (bez zmian)
7. Gareth Emery (poprzednio 9.)
6. Paul van Dyk (poprzednio 5.)
5. Above & Beyond (poprzednio 4.)
4. Deadmau5 (poprzednio 6.)
3. Tiësto (poprzednio 2.)
2. David Guetta (poprzednio 3.)
1. Armin van Buuren (bez zmian)

Oczywiście do rankingu „DJ Magazine”, jak do każdego tego typu zestawienia, należy podchodzić z pewnym dystansem. Nie stanowi on jakiegoś obiektywnego miernika jakości ani nawet popularności (pewne regiony, zwł. Wielka Brytania, głosują znacznie intensywniej niż inne). Nie mogę powiedzieć, żebym miał poczucie, że na liście znajdują się wszystkie ważne nazwiska czy pseudonimy. Ale taki jest urok wszelkich plebiscytów – wyniki nigdy nie będą w pełni zadowalające. Kto Waszym zdaniem najbardziej zasłużył sobie na zwycięstwo w 2010 r.?

fot. okładka najnowszego albumu Armina Van Buurena pt. „Mirage” (wme.com.pl)