W grudniu 2009 r. na blogu pojawiło się kilka podsumowań tego, co działo się w muzyce na przestrzeni pierwszej dekady XXI wieku na rynku amerykańskim oraz brytyjskim. Tych z Was, którzy są ciekawi wyników rzeczonych zestawień, a nie mieli okazji się z nimi zapoznać, odsyłam do archiwalnych postów. Oto ich adresy:
– podsumowanie dekady w USA wg magazynu „Billboard” – część pierwsza: single – tu,
– podsumowanie dekady w USA wg magazynu „Billboard” – część druga: albumy – tu,
– podsumowanie dekady w USA wg magazynu „Billboard” – część trzecia: dane dotyczące sprzedaży soundtracków, emisji piosenek w radiach, najlepiej sprzedających się artystów itp. (oraz dodatkowo zestawienie najbardziej dochodowych tras koncertowych na świecie) – tu,
– podsumowanie dekady w Wielkiej Brytanii – tu.
Ponadto pisząc kilka miesięcy temu o niemieckiej fonografii, podałem, które single najlepiej sprzedawały się w Niemczech w kolejnych latach minionej dekady. Te dane znajdziecie tutaj.
Wszelkie tego typu zestawienia zawsze bardzo mnie interesowały, dlatego też staram się dzielić z moimi Czytelnikami uzyskanymi przeze mnie informacjami dotyczącymi przynajmniej najważniejszych z nich. Przyznam, że wyjątkowo istotne jest dla mnie to, jak popularność utworów i płyt kształtuje się w skali światowej. Na wielokrotnie przywoływanej przeze mnie na blogu stronie United World Chart znaleźć można ciekawy ranking albumów, które w okresie od stycznia 2000 r. do końca grudnia 2009 r. uzyskały najlepsze wyniki sprzedaży na świecie. Top 30 tego rankingu publikuję w ramach dzisiejszego wpisu. Niestety na stronie UWC jak dotąd nie zamieszczono oficjalnego podsumowania dekady odnoszącego się do singli, jednak można je bez większych problemów skonstruować, opierając się na zestawieniu wszech czasów, które na UWC jest sukcesywnie aktualizowane.
Publikując w lutym na blogu globalne podsumowanie 2009 r., które zapożyczyłem właśnie ze strony UWC, tłumaczyłem, jaka jest metodologia układania list sprzedaży albumów oraz list popularności piosenek przez autorów tej witryny. Pozwólcie, że przypomnę w tym miejscu kilka zdań, które wówczas na ten temat napisałem.
Co tydzień na stronie unitedworldchart.de publikowane jest zestawienie 40 najpopularniejszych na świecie piosenek oraz albumów. Lista 40 piosenek tygodnia uwzględnia nie tylko sprzedaż fizyczną i cyfrową singli, ale również częstotliwość emisji utworów w radiostacjach. Oba czynniki przeliczane są na punkty, a następnie punkty te podlegają zsumowaniu – w ten sposób powstaje każde z notowań. Sprzedaż każdego singla stanowi 70% jej wyniku punktowego, podczas gdy radiowa emisja to pozostałe 30%. Lista opiera się o dane z wybranych rynków muzycznych (w przypadku takich krajów, jak np. USA, Wielka Brytania, Japonia, Niemcy, Francja, Kanada, Włochy itd., pod uwagę brana jest tak sprzedaż singli, jak i emisja radiowa, podczas gdy np. w przypadku Polski, Czech czy Węgier twórcy listy korzystają wyłącznie z informacji na temat emisji piosenek w stacjach radiowych, ponieważ sprzedaż singli jest tu znikoma). Mimo że niektóre kraje świata są pomijane przy kształtowaniu notowań, to zgodnie z szacunkami mają one wręcz marginalne znaczenie i niewielki udział w światowym rynku fonograficznym.
Sytuacja jest nieco mniej skomplikowana przy albumach – liczy się po prostu ich sprzedaż. Niemniej w niektórych sytuacjach przyznawane są pewne bonusowe punkty, a dotyczy to krajów nieposiadających oficjalnych list sprzedaży płyt (nie będę jednak wchodził w szczegóły).
W mojej opinii notowania United World Chart można uznać za stosunkowo precyzyjny (chociaż niecałkowicie zadowalający) miernik popularności utworów, jak i albumów na świecie. Wiadomo jednak, że internet daje nam możliwość nielegalnego zaopatrywania się w muzykę (i dzieje się to na ogromną wręcz skalę), co już w żaden sposób nie ma odbicia w oficjalnych wynikach sprzedaży czy słuchalności.
SINGLE
Jeżeli interesuje Was, jakie utwory cieszyły się w latach 2000-2009 największą popularnością, rzućcie okiem na poniższe zestawienie. Obok każdego tytułu podaję sumę punktów, jakie otrzymało ono we wszystkich cotygodniowych notowaniach top 40 UWC. Pragnę jednak zwrócić uwagę na pewien istotny fakt: jeżeli utwór w którymś tygodniu nie mieścił się w notowaniu (co jest równoznaczne z tym, że jego sprzedaż i emisja radiowa spadła poniżej pewnego pułapu), to za taki tydzień w podsumowaniu nie została uwzględniona uzyskana przez niego liczba punktów. Można zatem stwierdzić, że publikowane przeze mnie zestawienie jest w istocie zaledwie podsumowaniem wszystkich (składających się z 40 miejsc) notowań globalnej listy przebojów w zakreślonym przedziale czasowym, nie zaś podsumowaniem oddającym w 100% popularność wymienionych nagrań. Sporządzenie jednak zestawienia doskonałego jest obecnie niemożliwe.
Ponadto jeżeli pobyt danej piosenki z 2009 r. przedłużył się o kolejne tygodnie roku 2010, punkty uzyskane przez nią w tym wykraczającym poza 2009 r. okresie nie zostały tu uwzględnione. Przy wszystkich tytułach, których dotyczy taka sytuacja, podałem ostateczną liczbę punktów zgromadzonych przez te utwory do dnia dzisiejszego. Najbardziej swój wynik w 2010 r. podreperowało „I gotta feeling” The Black Eyed Peas, które dzięki kilkunastomiesięcznemu utrzymywaniu się w zestawieniu UWC wyśrubowało taki wynik, który daje mu miejsce w czołówce zestawienia wszech czasów (co mnie, szczerze powiedziawszy, trochę dziwi, ale moje osobiste odczucia nie grają w tym momencie żadnej roli, inny jest bowiem cel tego wpisu).
Spójrzmy zatem na listę 40 najpopularniejszych piosenek minionej dekady w oparciu o notowania United World Chart:
40. Justin Timberlake „SexyBack” (2006) – 6.286.000 punktów
39. Duffy „Mercy” (2008) – 6.396.000 pkt
38. The Black Eyed Peas feat. Justin Timberlake „Where is the love?” (2004) – 6.407.000 pkt
37. Maroon 5 „She will be loved” (2004) – 6.426.000 pkt
36. The Pussycat Dolls feat. Busta Rhymes „Don’t cha” (2005) – 6.428.000 pkt
35. Evanescence feat. Paul McCoy „Bring me to life” (2003) – 6.523.000 pkt
34. Green Day „Boulevard of broken dreams” (2005) – 6.645.000 pkt
33. Timbaland feat. Keri Hilson & D.O.E. „The way I are” (2007) – 6.667.000 pkt
32. Dido „White flag” (2003) – 6.676.000 pkt
31. Gwen Stefani feat. Akon „The sweet escape” (2007) – 6.697.000 pkt
30. Outkast „Hey ya!” (2003) – 6.817.000 pkt
29. Daniel Powter „Bad day” (2005) – 6.836.000 pkt
28. Las Ketchup „The ketchup song (asereje)” (2002) – 6.953.000 pkt
27. The Black Eyed Peas „Boom boom pow” (2009) – 6.898.000 pkt [w sumie: 6.992.000 pkt]
26. Flo Rida feat. T-Pain „Low” (2007) – 7.022.000 pkt
25. P!nk „So what” (2008) – 7.130.000 pkt
24. Rihanna „Disturbia” (2008) – 7.237.000 pkt
23. Madonna „Music” (2000) – 7.414.000 pkt
22. Rihanna „Don’t stop the music” (2007) – 7.568.000 pkt
21. Madonna feat. Justin Timberlake „4 minutes” (2008) – 7.623.000 pkt
20. Nelly Furtado „Say it right” (2007) – 7.641.000 pkt
19. Maroon 5 „This love” (2004) – 7.791.000 pkt
18. Lady Gaga feat. Colby O’Donis „Just dance” (2008) – 7.935.000 pkt
17. Kylie Minogue „Can’t get you out of my head” (2001) – 7.964.000 pkt
16. Katy Perry „Hot n cold” (2008) – 7.995.000 pkt
15. Fergie „Big girls don’t cry” (2007) – 8.207.000 pkt
14. Gnarls Barkley „Crazy” (2006) – 8.301.000 pkt
13. Jason Mraz „I’m yours” (2008) – 8.350.000 pkt
12. Katy Perry „I kissed a girl” (2008) – 8.454.000 pkt
11. Shakira „Whenever, wherever” (2002) – 8.541.000 pkt
10. Rihanna feat. Jay-Z „Umbrella” (2007) – 8.614.000 pkt
9. Alicia Keys „No one” (2007) – 8.665.000 pkt
8. Madonna „Hung up” (2005) – 8.698.000 pkt
7. The Black Eyed Peas „I gotta feeling” (2009) – 9.090.000 pkt [w sumie: 13.044.000 pkt]
6. Lady Gaga „Poker face” (2008) – 9.207.000 pkt [w sumie: 9.840.000 pkt]
5. James Blunt „You’re beautiful” (2005) – 9.460.000 pkt
4. Coldplay „Viva la vida” (2008) – 9.691.000 pkt
3. Shakira feat. Wyclef Jean „Hips don’t lie” (2006) – 9.845.000 pkt
2. Leona Lewis „Bleeding love” (2007) – 10.420.000 pkt
1. Timbaland feat. OneRepublic „Apologize” (2007) – 10.912.000 pkt
W 2009 r. ukazało się 5 utworów, które nie zdołały zmieścić się w powyższym podsumowaniu, ale gdybyśmy do uzyskanego przez nie w tym czasie wyniku punktowego dodali punkty wygenerowane już w roku 2010, wówczas ich ostateczny rezultat byłby wyższy niż piosenki z miejsca 40. Mam tu na myśli następujące nagrania:
– Ke$ha „TiK ToK” – w sumie 9.491.000 pkt (za rok 2009 – 2.581.000)
– Lady Gaga „Bad romance” – w sumie 8.874.000 pkt (za rok 2009 – 2.919.000)
– Owl City „Fireflies” – w sumie 6.635.000 pkt (za rok 2009 – 1.996.000)
– David Guetta feat. Akon „Sexy bitch” – w sumie 6.399.000 (za rok 2009 – 4.349.000)
– Jay-Z feat. Alicia Keys „Empire state of mind” – w sumie 6.296.000 (za rok 2009 – 3.428.000)
Warto zauważyć, że aż 30 piosenek z top 40 dekady pochodzi z drugiej jej połowy (lata 2005-2009). Jak zatem widać, nowsze utwory z większą łatwością niż te nieco starsze uzyskują dobre wyniki, co należy zrzucić na barki upowszechniania się cyfrowej sprzedaży singli, która tchnęła w fonografię nowe życie.
Co ciekawe, zwycięskie „Apologize” nie było „numerem jeden” ani w Stanach Zjednoczonych (najlepsza pozycja na The Billboard Hot 100 – miejsce 2.), ani w Wielkiej Brytanii (najwyższa pozycja na The UK Singles Chart – miejsce 3.), ale w amerykańskim top 10 przebywało nieprzerwanie przez blisko pół roku (dokładnie przez 25 tygodni). Na szczyt dotarło jednak w kilkunastu innych krajach świta.
Tak natomiast prezentują się pierwsze dziesiątki każdego rocznika wchodzącego w skład podsumowywanej dekady:
*Niektóre nagrania, które ukazywały się końcem roku, choć ostatecznie uzyskiwały świetne wyniki punktowe, ze względu na to, że ich punktacja podzielona została na 2 kolejne lata, nie zmieściły się w żadnym rocznym top 10. Jest też kilka takich tytułów, które trafiły do rocznej czołówki dwukrotnie. Punktacja podana obok dotyczy tylko danego roku (zatem nie zawsze jest to całościowy rezultat konkretnej piosenki).
ROK 2000
10. Tom Jones & Mousse T. „Sex bomb” – 4.261.000
9. Christina Aguilera „What a girl wants” – 4.267.000
8. ‚N Sync „Bye bye bye” – 4.288.000
7. Santana feat. Rob Thomas „Smooth” – 4.685.000 (21. miejsce w podsumowaniu 1999 r.)
6. Céline Dion „That’s the way it is” – 4.907.000
5. Bon Jovi „It’s my life” – 5.519.000
4. Madonna „American pie” – 5.746.000
3. Britney Spears „Oops!…I did it again” – 5.995.000
2. Santana feat. The Product G&B „Maria Maria” – 6.051.000
1. Madonna „Music” – 7.179.000
ROK 2001
10. Janet Jackson „All for you” – 4.295.000
9. Destiny’s Child „Independent women part 1” – 4.347.000
8. LeAnn Rimes „Can’t fight the moonlight” – 4.587.000
7. Jennifer Lopez „Love don’t cost a thing” – 4.813.000
6. Alicia Keys „Fallin'” – 4.857.000
5. Madonna „Don’t tell me” – 4.994.000
4. Shaggy feat. Rayvon „Angel” – 5.319.000
3. Kylie Minogue „Can’t get you out of my head” – 5.370.000 (10. miejsce w podsumowaniu 2002 r.)
2. Christina Aguilera, Lil’ Kim, Mya & P!nk „Lady Marmalade” – 5.428.000
1. Shaggy feat. Ricardo ‚RikRok’ Ducent „It wasn’t me” – 5.484.000 (to moim zdaniem najbardziej zapomniany hit roku całej dekady i zarazem najbardziej niespodziewany lider)
ROK 2002
10. Kylie Minogue „Can’t get you out of my head” – 4.476.000 (3. miejsce w podsumowaniu 2001 r.)
9. Elvis vs JXL „A little less conversation” – 4.543.000
8. Nelly feat. Kelly Rowland „Dilemma” – 4.714.000 (21. miejsce w podsumowaniu 2003 r.)
7. P!nk „Get the party started” – 5.233.000
6. Shakira „Underneath your clothes” – 5.328.000
5. Nickelback „How you remind me” – 5.520.000
4. Avril Lavigne „Complicated” – 5.635.000
3. Las Ketchup „The ketchup song (asereje)” – 5.795.000 (23. miejsce w podsumowaniu 2003 r.)
2. Eminem „Without me” – 6.102.000
1. Shakira „Whenever, wherever” – 8.187.000
ROK 2003
10. Avril Lavigne „I’m with you” – 4.252.000
9. 50 Cent „In da club” – 4.427.000
8. Christina Aguilera „Beautiful” – 4.626.000
7. t.A.T.u. „All the things she said” – 4.732.000
6. Robbie Williams „Feel” – 5.097.000
5. Dido „White flag” – 5.537.000 (39. miejsce w podsumowaniu 2004 r.)
4. Eminem „Lose yourself” – 5.755.000
3. The Black Eyed Peas feat. Justin Timberlake „Where is the love?” – 5.787.000
2. Beyoncé feat. Jay-Z „Crazy in love” – 5.818.000
1. Evanescence feat. Paul McCoy „Bring me to life” – 6.523.000
ROK 2004
10. Anastacia „Left outside alone” – 4.631.000
9. Evanescence „My immortal” – 4.635.000
8. The Black Eyed Peas „Shut up” – 4.642.000
7. No Doubt „It’s my life” – 4.827.000
6. Mario Winans feat. Enya & P.Diddy „I don’t wanna know” – 4.850.000
5. Britney Spears „Toxic” – 5.355.000
4. Hoobastank „The reason” – 6.044.000
3. Outkast „Hey ya!” – 6.167.000
2. Usher feat. Lil Jon & Ludacris „Yeah!” – 6.257.000
1. Maroon 5 „This love” – 7.791.000
ROK 2005
10. Rob Thomas „Lonely no more” – 4.599.000
9. Mario „Let me love you” – 5.024.000
8. Madonna „Hung up” – 5.108.000 (8. miejsce w podsumowaniu 2006 r.)
7. Coldplay „Speed of sound” – 5.185.000
6. James Blunt „You’re beautiful” – 5.533.000 (11. miejsce w podsumowaniu 2006 r.)
5. Shakira feat. Alejandro Sanz „La tortura” – 5.568.000
4. The Pussycat Dolls feat. Busta Rhymes „Don’t cha” – 5.667.000
3. Mariah Carey „We belong together” – 5.691.000
2. The Black Eyed Peas „Don’t phunk with my heart” – 6.002.000
1. Green Day „Boulevard of broken dreams” – 6.645.000
ROK 2006
10. Rihanna „Unfaithful” – 4.507.000
9. Rihanna „SOS” – 4.539.000
8. Madonna „Hung up” – 4.601.000 (8. miejsce w podsumowaniu 2005 r.)
7. Kelly Clarkson „Because of you” – 4.859.000
6. Nelly Furtado feat. Timbaland „Promiscuous” – 4.870.000
5. Red Hot Chili Peppers „Dani California” – 5.047.000
4. Madonna „Sorry” – 5.180.000
3. Justin Timberlake „SexyBack” – 5.498.000
2. Gnarls Barkley „Crazy” – 8.075.000
1. Shakira feat. Wyclef Jean „Hips don’t lie” – 9.769.000
ROK 2007
10. Mika „Grace Kelly” – 4.763.000
9. Plain White T’s „Hey there Delilah” – 4.936.000
8. Justin Timberlake „What goes around… comes around” – 5.163.000
7. Avril Lavigne „Girlfriend” – 5.560.000
6. Timbaland feat. Keri Hilson & D.O.E. „The way I are” – 5.729.000
5. Maroon 5 „Makes me wonder” – 5.872.000
4. Gwen Stefani feat. Akon „The sweet escape” – 6.697.000
3. Fergie „Big girls don’t cry” – 7.201.000
2. Nelly Furtado „Say it right” – 7.315.000
1. Rihanna feat. Jay-Z „Umbrella” – 8.160.000
ROK 2008
10. P!nk „So what” – 5.744.000
9. Rihanna „Don’t stop the music” – 5.853.000
8. Flo Rida feat. T-Pain „Low” – 6.010.000
7. Rihanna „Disturbia” – 6.300.000
6. Duffy „Mercy” – 6.396.000
5. Timbaland feat. OneRepublic „Apologize” – 7.062.000 (15. w podsumowaniu 2007 r.)
4. Madonna feat. Justin Timberlake „4 minutes” – 7.623.000
3. Katy Perry „I kissed a girl” – 7.661.000
2. Coldplay „Viva la vida” – 7.813.000
1. Leona Lewis „Bleeding love” – 9.325.000
ROK 2009
10. Katy Perry „Hot n cold” – 4.055.000 (24. miejsce w podsumowaniu 2008 r.)
9. Kings Of Leon „Use somebody” – 4.076.000
8. David Guetta feat. Akon „Sexy bitch” – 4.349.000
7. Pitbull „I know you want me (calle ocho)” – 4.482.000
6. Beyoncé „Halo” – 4.722.000
5. Lady Gaga feat. Colby O’Donis „Just dance” – 4.902.000 (33. miejsce w podsumowaniu 2008 r.)
4. Flo Rida feat. Ke$ha „Right round” – 5.846.000
3. The Black Eyed Peas „Boom boom pow” – 6.898.000
2. The Black Eyed Peas „I gotta feeling” – 9.090.000
1. Lady Gaga „Poker face” – 9.207.000
Najdłuższy pobyt na szczycie top 40 UWC:
– The Black Eyed Peas „I gotta feeling” (2009) – 17 tygodni
– Shakira feat. Wyclef Jean „Hips don’t lie” (2006) – 16 tygodni
– Madonna „Hung up” (2005/2006) – 15 tygodni
Najdłuższy pobyt w top 40 UWC:
– The Black Eyed Peas „I gotta feeling” – 64 tygodnie
– Jason Mraz „I’m yours” – 63 tygodnie
– Daniel Powter „Bad day” – 54 tygodnie
– James Blunt „You’re beautiful” – 52 tygodnie
– Lady Gaga „Poker face” – 52 tygodnie
Najwięcej punktów uzbieranych w trakcie jednego notowania przez jeden utwór:
– Madonna „Hung up” – 548.000 pkt (tydzień 51. w 2005 r.)
fot. okładka singla dekady: Timbaland feat. OneRepublic „Apologize”
ALBUMY
Sprzedaż albumów – top 30 oficjalnego podsumowania dekady opracowanego przez autorów United World Chart:
*Całe zestawienie znajduje się tutaj.
30. Coldplay „X&Y” (2005) – 11 mln egzemplarzy
29. The Black Eyed Peas „Monkey business” (2005) – 11 mln
28. Creed „Human clay” (1999) – 11 mln
27. Amy Winehouse „Back to black” (2006) – 11 mln
26. Linkin Park „Meteora” (2003) – 11 mln
25. Elvis Presley „30 no. 1 hits” (2002) – 11 mln
24. U2 „All that you can’t leave behind” (2000) – 12 mln
23. P!nk „M!ussundaztood” (2001) – 12 mln
22. Shania Twain „Up!” (2002) – 12 mln
21. James Blunt „Back to black” (2004) – 12 mln
20. Alicia Keys „Songs in A minor” (2001) – 12 mln
19. 50 Cent „Get rich or die tryin'” (2003) – 12 mln
18. Shakira „Laundry service” (2001) – 13 mln
17. Coldplay „A rush of blood to the head” (2002) – 13 mln
16. Enya „A day without rain” (2000) – 14 mln
15. Backstreet Boys „Black & blue” (2000) – 14 mln
14. Dido „No angel” (1999) – 14 mln
13. Green Day „American idiot” (2004) – 14 mln
12. Usher „Confessions” (2004) – 15 mln
11. Evanescence „Fallen” (2003) – 15 mln
10. ‚N Sync „No strings attached” (2000) – 15 mln
9. Céline Dion „All the way… a decade of song” (1999) – 15 mln
8. Avril Lavigne „Let go” (2002) – 16 mln
7. Linkin Park „Hybrid theory” (2000) – 18 mln
6. Santana „Supernatural” (1999) – 19 mln
5. Britney Spears „Oops!…I did it again” (2000) – 20 mln
4. Eminem „The Eminem show” (2002) – 20 mln
3. Eminem „The Marshall Mathers LP” (2000) – 22 mln
2. Norah Jones „Come away with me” (2002) – 22 mln
1. The Beatles „1” (2000) – 31 mln
W pierwszej trzydziestce listy najlepiej sprzedających na świecie albumów w okresie 2000-2009 znajdują się zaledwie 3 płyty wydane w drugiej połowie dekady (!). Jakby tego było mało, żadna z nich nie pochodzi z ostatnich 3 lat dziesięciolecia, o którym mowa. Czy to nie najlepszy dowód na kryzys, jaki dotknął branżę fonograficzną w nowym wieku, a także na zmiany zachodzące w świadomości odbiorców? Ostatnimi czasy jedynym świetnie (w rozumieniu sprzed kilku lat) rozchodzącym się albumem jest krążek „The fame” Lady Gagi, o ile obie jego główne odsłony (tj. wersję standardową oraz wersję deluxe „The fame monster”, bez uwzględniania EP-ki) zaliczymy na poczet tego samego tytułu (a United World Chart tak właśnie czyni). Jeżeli do sprzedaży tej płyty z lat 2008 i 2009 dodamy także tę z pierwszego roku nowej dekady, wówczas Lady Gaga uplasuje się mniej więcej gdzieś pod koniec top 20 przedstawionego zestawienia. Tyle że akurat przy układaniu tej listy pod uwagę brany jest wyłącznie okres od stycznia 2000 r. do grudnia 2009 r., dlatego kilka milionów kopii sprzedanych przez Gagę automatycznie przechodzi na poczet podsumowania drugiej dekady XXI w., które zostanie sporządzone dopiero za 9 lat.
Niektórych dziwić może fakt, że w top 30 pojawia się kilka tytułów z datą wydania jeszcze z 1999 r. Oczywiście chodzi o sprzedaż tych płyt już w nowej dekadzie. A zatem to, co np. Santana uzyskał za swoje multiplatynowe „Supernatural” jeszcze w roku 1999, tutaj nie zostało uwzględnione. To kolejny dowód na kiepski stan fonografii w ostatnim czasie, skoro kilka krążków jeszcze z poprzedniej dekady potrafiło wygenerować – oczywiście po odliczeniu punktów za rok 1999 – na tyle dobry wynik, żeby wyprzedzić najważniejsze tytuły z ostatniej fazy kolejnej dekady.
W podsumowaniu listy sprzedaży płyt na świecie zauważymy tym samym odwrotną tendencję niż na liście singlowej, gdzie czołówka zdominowana została przez utwory z drugiej połowy dekady (a i w całym zestawieniu równowaga między początkiem a końcem dekady jest zachwiana). Można więc śmiało postawić tezę, że rosnące zainteresowanie pojedynczymi utworami, którego głównym „sprawcą” jest – jak łatwo się domyślić – internet (choć czynników sprawczych jest z pewnością więcej), negatywnie odbija się na sprzedaży płyt długogrających.
Czy nowa dekada przyniesie jakąś poprawę tego stanu rzeczy? Jak na razie jakoś się na to nie zanosi, bowiem sprzedaż płyt cały czas drastycznie spada. Nie oznacza to jednak automatycznie, że coraz rzadziej ludzie sięgają po całe wydawnictwa, bowiem (choć na pewno należałoby wpierw przeprowadzić w tej kwestii stosowne badania, by rzeczowo się na ten temat wypowiadać) dzisiaj dostęp do bogatego katalogu tytułów wydawnictw muzycznych stał się dużo łatwiejszy niż kiedyś. Internauci bardzo często, pomimo tego, że płyt nie kupują w ogóle albo czynią to sporadycznie, masowo odsłuchują przeróżnych albumów, pobierając je z sieci, ewentualnie korzystając z tego, że ktoś inny zamieścił znajdujące się na ich trackliście utwory w serwisach typu YouTube. Kilkanaście lat temu takiej możliwości nie było. Wówczas albumy można było co najwyżej przegrywać na czyste kasety, a wymagało to w pierwszej kolejności zdobycia oryginalnego (albo, nie daj Boże, innego uprzednio przegranego) nośnika. Zresztą wtedy źródeł docierania muzyki do odbiorców, jak i form zaopatrywania się w muzykę, nie było tyle, co dzisiaj, przez co – jak sądzę – ludzie byli mniej świadomi tego, co faktycznie dzieje się w muzyce światowej i bardzo często słuchali wyłącznie tego, co serwowano im w radiu i telewizji. Dzisiaj mamy do czynienia z większą świadomością odbiorców, a przede wszystkim z większym – nazwijmy to w ten sposób – rozdrobnieniem. Za pomocą internetu docieramy do muzyki artystów nawet z odległych zakątków świata, co nie było możliwe jeszcze 20 lat temu. Dzięki temu odbiorcy są bardziej skłonni do poszukiwań i coraz rzadziej zdają się na to, co oferują im popularne media.
Co więcej, wydaje się, że nieco mniej jest obecnie gwiazd, których faktycznie słuchałby cały świat – od młodych po starych, od Europy przez Afrykę, Azję i Australię po obie Ameryki. Wielu muzyków, zwłaszcza tych młodego pokolenia, znanych jest przede wszystkim dlatego, że pisze się w tabloidach o ich życiowych perypetiach, a ich muzyka pozostaje dla wielu anonimowa. Dawniej do odbiorców trafiłaby najpierw ich muzyka, co ewentualnie wzbudziłoby zainteresowanie także ich życiem prywatnym. Doskonałym przykładem tej tendencji jest Justin Bieber. Wszystkim stałym bywalcom internetu doskonale znany z nazwiska (pominę fakt, że większość osób błędnie je odczytuje), a gdy zada się komuś – powiedzmy – powyżej 20. roku życia pytanie, czy kojarzy chociaż jedną piosenkę młodego wokalisty, mało kto jest w stanie wymienić chociaż 1 tytuł.
Dla porównania przenieśmy się teraz do roku 1999, kiedy swoją wielką światową (!) karierę rozpoczęła Britney Spears. Wokalistka miała wtedy miliony sympatyków na całym globie, ale i chyba jeszcze więcej osób, którym jej dokonania ani trochę się nie podobały. Na czym polega główna różnica między nią a Justinem Bieberem? Ano właśnie na tym, że przeciwnicy Britney potrafili bez najmniejszego problemu wymienić, a nawet zanucić jakieś przeboje nastoletniej Spears. Skala popularności muzyki tych artystów – Britney Spears z przełomu wieków oraz Justina Biebera z przełomu pierwszej i drugiej dekady XXI w. – pozostaje więc dla mnie nieporównywalna. A ilość wyświetleń teledysku na YouTube to, wybaczcie, nie do końca obiektywny miernik popularności, skoro jedna osoba jest w stanie wygenerować w zasadzie nieskończoną liczbę wejść.
Jestem ciekaw, jak wiele zmieni się w muzyce i sposobie jej docierania do odbiorców w rozpoczętej 10 miesięcy temu nowej dekadzie. To, co się obecnie dzieje, wywołuje we mnie ogromny niepokój, o którym już kiedyś pisałem. Miejmy jednak nadzieję, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło…
fot. okładka albumu dekady: The Beatles „1” (beatles-history.net)