Mający obecnie 37 lat wokalista, Krzysztof Antkowiak, 20 lat temu był jedną z nadziei polskiej piosenki. A wszystko zaczęło się od popularnej wówczas „Dyskoteki pana Jacka” [czyt. Dżeka], czyli muzycznego programu będącego projektem Jacka Cygana.
To właśnie tam po raz pierwszy ujawnił się (przynajmniej oficjalnie) talent młodziutkiego piosenkarza, ale przełomem okazał się dopiero jego występ podczas mającego wtedy silną pozycję festiwalu w Opolu. Krzyś odśpiewał przed opolską widownią swój melodyjny „Zakazany owoc”, którym wywalczył sobie nagrodę publiczności. Utwór autorstwa Krzesimira Dębskiego (muzyka) i Jacka Cygana (tekst) niezmiennie pozostaje największym przebojem w dorobku artysty, mimo licznych prób przebicia jego sukcesu. Ten pozytywnie brzmiący kawałek (podobnie jak i sama postać Antkowiaka) pozostanie już na zawsze miłym wspomnieniem z mojego dzieciństwa.
Od najmłodszych lat w mojej domowej kolekcji znajduję się (unikatowy już) winyl będący fonograficznym debiutem wokalisty. Repertuarowo płyta wprawdzie najbardziej odpowiadać będzie słuchaczowi, któremu do pełnoletności brakuje co najmniej kilku lat, ale – jak sądzę – również starsi słuchacze, zachęceni sukcesem promującego go utworu, po ten materiał czasem sięgali. Na krążku znalazło się 9 niewinnych, melodyjnych pioseneczek, z łatwymi do zapamiętania tekstami, pod względem muzycznym trafnie oddających brzmienie lat 80. XX w. Album pokrył się w Polsce złotem, a Krzysztof zaczął intensywnie koncertować nie tylko w swoim rodzinnym kraju, ale nawet poza jego granicami (np. w USA). Wokalista w krótkim czasie otrzymał kilka pomniejszych wyróżnień i był swego rodzaju „złotym dzieckiem” polskiego show biznesu przełomu dekad. Oczywiście w którymś momencie przeszedł mutację, po której jego głos nabrał jeszcze cieplejszej, soulowej barwy. Szkoda tylko że na kolejny krążek kazał swoim sympatykom czekać aż 8 lat. Pomagał mu przy nim sam Grzegorz Ciechowski, który wcześniej przyczynił się do tego, że Justyna Steczkowska i jej „Dziewczyna szamana” mocno namieszały w polskiej muzyce rozrywkowej.
Po zakończeniu promocji „Zakazanego owocu” a przed wydaniem nowego longplaya Krzysztof nie próżnował – w tym czasie również udzielał się wokalnie. Jego głos towarzyszy nam każdego roku w okresie bożonarodzeniowym, kiedy stacje radiowe grają jedną z popularniejszych polskich świątecznych piosenek – trochę naiwną, ale jakże sympatycznie brzmiącą melodię o tytule „Pada śnieg”. Wokalista śpiewa ją w duecie z Edytą Górniak (utwór znajdziemy na multiplatynowym albumie Górniak z 1995 r., „Dotyk”).
Ważnym okresem w karierze Antkowiaka był rok 1997, kiedy to ukazała się rzeczona długo wyczekiwana przez niektórych jego druga płyta nosząca tytuł „Delfin”. W tym samym roku wokalista spróbował także swych sił na dużym ekranie, zagrał bowiem w filmie „Młode wilki 1/2” Jarosława Żamojdy u boku Anny Muchy. Z tego obrazu pochodzi piosenka „Kiedy chcę odejść”, do której co jakiś czas chętnie wracam. Utwór niestety na krążek „Delfin” nie trafił, ale zwolennicy talentu Antkowiaka mogli usłyszeć na nim 12 (wliczając „Intro”) innych – mniej lub bardziej udanych – nagrań. Niestety album nie był zbyt wielkim wydarzeniem muzycznym na polskim rynku wydawniczym. Może stałoby się zupełnie inaczej, gdyby ukazał się o kilka lat wcześniej.
Po mało udanym przyjęciu „Delfina” wokalista na dłuższy czas zamilkł i chociaż minęło już 13 lat od wydania jego drugiego albumu, nadal nie doczekaliśmy się jego następcy. Artysta wyraźnie odsunął się w cień. Przez ten długi czas mimo wszystko pozostawał aktywny muzycznie. Sporadycznie pojawiał się w mediach – były to jednak epizody, które nie zwiastowały wielkiego powrotu. Pamiętam np. jego występ podczas preselekcji eurowizyjnych, w których wziął udział w 2003 r. wraz z zespołem Adieu, wykonując subtelny, mało eurowizyjny utwór „Time”. Udzielał się także wokalnie w zespole Drum Machina, który na swoim koncie na MySpace określa własne brzmienie jako nowoczesną muzykę etniczną, nadając jej nazwę drum’n’pop (nie mam jednak informacji, czy ta współpraca nadal trwa, aczkolwiek na to wskazywałoby zamieszczone w profilu grupy zdjęcie). Krzysztof spełniał się prócz tego w roli kompozytora oraz dawał o sobie znać w tzw. featuringach (usłyszymy go np. na płycie Agnieszki Włodarczyk w piosenkach „Wróć” i „Zamkij oczy”).
Jeżeli poszperamy po internecie, to bez większego problemu znajdziemy jego solowe nagrania z ostatnich lat, a także filmy jasno wskazujące na to, że Antkowiak (niekiedy podpisywany jako Krzysztof „Chris” Antkowiak) czasem pojawia się na scenie, nieco eksperymentując ze swoją muzyką (na YouTube można znaleźć tak utwory soulowe, jak i w iście klubowym klimacie). Trudno jednak zdobyć jakieś rzetelne informacje na temat piosenkarza i jego muzycznych planów. Na stronach serwisu miastomuzyki.pl, a dokładniej przy krótkiej biografii artysty, przeczytamy wprawdzie, że Krzysztof pracuje nad nową płytą, ale od kiedy ta informacja tam widnieje i na ile jest sprawdzona – trudno stwierdzić. Mam jednak cichą nadzieję (a właściwie już nie cichą, skoro się z Wami nią dzielę), że jego będąca w rozsypce kariera jeszcze kiedyś, przynajmniej na chwilę, wróci na właściwe tory. Jednocześnie zdaję sobie sprawę z tego, że z roku na rok szanse na to są coraz mniejsze – a teraz niemal żadne (obym się mylił). Niemniej życzę mu powodzenia.
Kilka wybranych nagrań Krzysztofa Antkowiaka – z różnych etapów kariery:
– „Zakazany owoc” – pamiętny opolski występ
– „La isla bonita” – polska wersja przeboju Madonny wykonywana przez nastoletniego Krzysia:-)
– „Pada śnieg” – duet z Edytą Górniak
– „Na raz, na dwa” – przebojowy dziecięcy hit w wykonaniu dorosłego Krzysztofa, wspomagającego Annę Jurksztowicz (tę samą, która śpiewa melodię z „Na dobre i na złe”)
– „Kiedy chcę odejść” – utwór z „Młodych wilków 1/2”
– „Roses” – jedna z nowszych propozycji Antkowiaka
nagłówek – fot. okładka płyty winylowej: Krzysztof Antkowiak „Zakazany owoc” (1989 r.) (zasoby własne)
fot. tylna okładka płyty winylowej: Krzysztof Antkowiak „Zakazany owoc” (1989 r.) (zasoby własne)