Święta Bożego Narodzenia to czas, w którym wszyscy powinniśmy przynajmniej spróbować być dla siebie mili. Ja w gruncie rzeczy jestem miłą osobą. Jednakże 22 grudnia to jeszcze nie owe upragnione Ś-W-I-Ę-T-A, toteż pozwolę sobie dziś na odrobinę uszczypliwości. Może dzięki temu będę milszy podczas wigilii. Bliscy na pewno się ucieszą.
W trzeciej odsłonie cyklu o pieszczotliwej nazwie „Chochlik.pl” tradycyjnie zaprezentuję Wam, jak uroczo wprowadzają nas w błąd osoby, od których mamy prawo oczekiwać rzetelności dziennikarskiej. Tym razem informacji, do których się przyczepię, będzie więcej niż poprzednim razem, ale za to moje komentarze będą krótsze (co nie oznacza, że mniej trafne). Na pierwszy ogień pójdzie pewien pan M. z „Teleexpressu”, którego w dzieciństwie postrzegałem jako jedno z ważnych źródeł wiedzy o nowościach muzycznych. Dzisiaj mogę mieć do niego co najwyżej sentyment (a i tego jakby brak), bo kilka faktów, które poniżej przedstawię, znacząco zaburza ten wyidealizowany obraz sprzed lat (a to nie jedyne zarzuty, jakie mam do pana M.).
- Chochlik #1: teledysk Coldplay
5 listopada 2011 r. w „Teleexpressie” tajemniczy pan M. zapowiedział klip zespołu Coldplay do piosenki „Every teardrop is a waterfall”, informując widzów, że oto mają możliwość zobaczenia fragmentu najnowszego klipu tejże popularnej formacji. W istocie rzeczony teledysk premierę miał jeszcze w czerwcu br. (na kanale ColdplayVEVO pojawił się dokładnie 28 czerwca br.), zaś od 18 października br. na YouTube hulało już kolejne wideo Brytyjczyków – „Paradise”. Ten fakt najwidoczniej nie został przez pana M. dostrzeżony i w efekcie usłyszeliśmy, że naszym oczom ukazuje się świeżutkie dzieło, które w rzeczywistości było na tyle stare, iż niejednemu zdążyło się już dawno znudzić. Gdyby jeszcze Coldplay był mało znanym wykonawcą z Zimbabwe, taki numer panu z „Teleexpressu” uszedłby płazem. Niestety (dla pana M.) Coldplay to obecnie jeden z gigantów muzycznej branży, a osobie zarabiającej na informowaniu ludzi o tym, co w tejże branży się dzieje, najzwyczajniej nie przystoi przeinaczać tak łatwych do zweryfikowania faktów.
- Chochlik #2: dorobek Britney Spears
2 grudnia 2011 r. również w „Teleexpressie” wspomniany już pan M. mówił o Britney Spears, która tego dnia obchodziła swoje 30. urodziny. Miło z jego strony, że w tak ważnym dla tejże piosenkarki dniu postanowił dedykować jej kącik muzyczny „Teleexpressu”. Zastanawia mnie jednak to, skąd wziął on informację, jakoby debiutancki singiel Spears był najlepiej sprzedającym się singlem w historii show biznesu. O ile jednak trudno uzyskać dostęp do zgodnych z rzeczywistością informacji na temat wyników sprzedaży singli i albumów, przez co weryfikacja takich danych staje się sprawą iście karkołomną, tak z łatwością można dotrzeć do informacji na temat liczby wydanych przez Britney Spears albumów.
Piszę o tym nie bez powodu, ponieważ pan M. oznajmił, że Księżniczka Pop wydała jak dotąd 8 albumów. Jakbym jednak nie liczył wydawnictw sygnowanych jej nazwiskiem, nigdy nie otrzymam takiego wyniku. W istocie bowiem Britney Spears do dzisiaj wydała 7 regularnych (czy jak kto woli – studyjnych) płyt (tj. „…Baby one more time”, „Oops!…I did it again”, „Britney”, „In the zone”, „Blackout”, „Circus” oraz „Femme fatale”), 2 albumy z remiksami („B in the mix: the remixes” oraz „B in the mix: the remixes vol. 2”), 2 kompilacje przebojów („Greatest hits: my prerogative” i „The singles collection”), a ponadto 1 EP-kę („Britney & Kevin: chaotic”). W jaki sposób pan M. doszedł do podanego przez siebie na wizji wyniku, pozostaje dla mnie zagadką. Może Wy macie jakiś pomysł na to, jak ją rozwikłać?
- Chochlik #3: single The Wanted
W artykule z 11 grudnia 2011 r. serwis muzyka.interia.pl opisał nam pokrótce m.in. skąd wzięła się grupa The Wanted i jak prezentuje się jej dotychczasowy singlowy i albumowy dorobek. Okazuje się jednak, iż autor artykułu „The Wanted: Czy pokochają ich w Polsce?” miał trudności z ustaleniem losów dwóch singli rzeczonego boysbandu, tj. znanego dobrze polskim radiosłuchaczom singla „Glad you came”, a także poprzedzającego go singla „Gold forever”. Z treści artykułu dowiadujemy się wpierw, że:
„W 2010 roku zespół wypuścił dwa single – »Heart Vacancy«, »Lose My Mind« (przyp. H. M. – o ich debiutanckim singlu „All time low” mowa była we wcześniejszej partii tekstu; niemniej sądzę, iż bezpieczniej było napisać: „W 2010 roku zespół wypuścił jeszcze dwa single”, ewentualnie „dodatkowe dwa single”), a w następnym roku kolejne dwa – »Gold Forever« i »Glad You Came«. Wszystkie pochodzą z debiutanckiego albumu”.
Dalej czytamy jednak:
„W listopadzie tego roku do sklepów trafił drugi album zatytułowany »Battleground«. (…) Do promocji »Battleground« wybrano następujące single: »Gold Forever«, »Glad You Came« (kolejny numer 1 w Wielkiej Brytanii), »Lightning« i »Warzone«”.
Wniosek wypływa z tego taki, że utwory „Gold forever” i „Glad you came” znajdują się na tracklistach obu albumów zespołu. Tymczasem charytatywny singiel „Gold forever”, podobnie jak wydane w lipcu br. „Glad you came”, znaleźć możemy wyłącznie na albumie „Battleground”, który swoją premierę miał w pierwszych dniach listopada 2011 roku. Cóż, pomyłki tego typu się zdarzają, ale taki błąd można wyłapać samemu, czytając swój tekst tuż przed publikacją. Oczywiście przypadek, że jakiś utwór znajdziemy na 2 kolejnych studyjnych albumach danego artysty, jest do pomyślenia (tak było np. z „Radar” Britney Spears). Jest to jednak mimo wszystko niecodzienna sytuacja, więc nim puści się w obieg taką informację, warto byłoby się upewnić, czy jest ona zgodna ze stanem faktycznym – zwłaszcza jeżeli jest się redaktorem serwisu muzycznego, który ma dostarczać ludziom rzetelnych wieści na temat muzyki.
Tekst dostępny jest pod adresem: muzyka.interia.pl/pop/news/the-wanted-czy-pokochaja-ich-w-polsce,1732640,50.
- Chochlik #4: ile Grammy?
30 listopada 2011 r. ujawniono listę nominowanych do nagród Grammy. Jak zwykle przy tego typu wydarzeniach w internecie trwa spór co do tego, kto ile nominacji otrzymał. Dużo nieprawdziwych danych sprezentowała nam tym razem redakcja serwisu cgm.pl. I tak na przykład nominowana sześciokrotnie Adele według cgm.pl (artykuł „Komu Grammy? Komu?”) otrzymała 5 nominacji do Grammy. Zapewne różnica wynika z tego, że redakcja cgm.pl nie uwzględniła nominacji dla Adele za „Rolling in the deep” w kategorii „Best Short Form Music Video”. Zgodnie z tym, co na temat wskazanej kategorii napisane jest na oficjalnej stronie Grammy, statuetkę za najlepszy teledysk otrzymuje nie tylko reżyser wraz z producentem klipu, ale również wykonawca piosenki. Oznacza to zatem, iż Adele należy uznać na nominowaną również i w tej kategorii. Pozostałe kategorie, w których Adele widnieje na liście nominowanych, to: „Song Of The Year”, „Record Of The Year”, „Album Of The Year”, „Best Pop Solo Performance” i „Best Pop Vocal Album” (łącznie: 6 nominacji).
Informacja o kategorii „Best Short Form Music video” znajduje się tutaj: grammy.org/recording-academy/announcement/category-mapper/new-category/124746/124855.
Artykuł cgm.pl na temat nominacji do Grammy wyświetli się Wam po kliknięciu tego adresu: cgm.pl/aktualnosci,19848,komu_grammy_komu,news.html.
W artykule cgm.pl pojawia się prócz tego informacja, iż 5 nominacji otrzymał w tym roku Bruno Mars, co również nieco mija się z prawdą. Bruno Mars jest jedną z trzech osób wchodzących w skład teamu producenckiego The Smeezingtons, który nominowano w kategorii „Producer of the Year, Non-Classical”. Domyślam się, że właśnie ten element umknął uwadze redakcji cgm.pl i stąd wzięło się umniejszenie „zasług” Marsa. Pozostałe nominacje dla Marsa: „Song Of The Year”, „Record Of The Year”, „Album Of The Year”, „Best Pop Solo Performance” i „Best Pop Vocal Album” (łącznie: 6 nominacji).
Na tym niestety nie koniec przekłamań w artykule cgm.pl. Napisano w nim bowiem, że Rihanna otrzymała w tym roku 3 nominacje. Tymczasem nominacją wyróżniono ją w następujących kategoriach: „Song Of The Year”, „Best Pop Vocal Album”, „Best Rap/Sung Collaboration” (2 nominacje) i „Best Rap Song”, co daje nam łącznie 5 nominacji. Chociaż dwie z nich to efekt współpracy Rihanny z Kanye Westem przy utworze „All of the lights”, nie zmienia to faktu, iż Barbadoska może odebrać statuetkę także i za tę kolaborację. Konieczna jest w tym miejscu uwaga, iż „All of the lights” nominowane jest ponadto w kategorii „Song Of The Year”, tyle że w tejże kategorii nagradza się wyłącznie twórców piosenki (nie zaś osoby ją wykonujące), a Rihanna do tego grona nie należy.
Na cgm.pl przeczytać możemy także, że 3 nagrody podczas najbliższego rozdania Grammy Awards zgarnąć może zespół Foo Fighters. Tymczasem amerykańska kapela nominowana jest nie w 3, lecz aż w 6 kategoriach, a mianowicie: „Album Of The Year”, „Best Rock Performance”, „Best Hard Rock/Metal Performance”, „Best Rock Song”, „Best Rock Album” oraz „Best Long Form Music Video”.
W artykule nie wspomniano nawet, że wśród osób z największą liczbą szans na Grammy pojawiają się prócz tego: Lil Wayne i Skrillex. Obaj panowie otrzymali bowiem po 5 nominacji.
Wnioski są zatem przynajmniej dwa. Po pierwsze, trzeba nauczyć się liczyć! Po drugie, trzeba walczyć z własnymi przejawami lenistwa w pracy. Ja wiem, że lista nominowanych jest długa (aczkolwiek w tym roku liczba kategorii została znacznie zredukowana!), ale przebrnięcie przez ten niekończący się spis nazwisk i tytułów to zadanie obowiązkowe dla kogoś, kto podejmuje się misji przekazania ludziom komunikatu dotyczącego nagród Grammy. Nawiasem mówiąc, gdy przestudiuje się już tę listę w całości, satysfakcja jest niemała.
Pełna lista nominowanych znajduje się pod tym adresem: grammy.com/nominees.
Kończąc ten wątek, przyczepię się jeszcze do innego serwisu muzycznego, który – podobnie jak cgm.pl – donosił nam, kto będzie tym razem walczył o Grammy. Dla serwisu muzyka.interia.pl „Best POP Duo/Group Performance” to „Najlepszy występ grupowy/w duecie”, a „Best POP Solo Performance” to „Najlepszy występ solowy”. Ja stoję na stanowisku, iż słowo „pop” ma tutaj niebagatelne znaczenie. Na dowód moich słów zerknijcie tu: muzyka.interia.pl/pop/news/grammy-2012-znamy-nominowanych,1728796,50.