Rok 2011: Plebiscyt „DJ Magazine” na najlepszego DJ-a świata – zmiana na pozycji lidera

Jeżeli ostatnimi czasy Armin van Buuren, czterokrotny zdobywca tytułu najlepszego DJ-a świata, chociaż przez moment czuł brak motywacji do dalszej pracy, to teraz być może szybko ją odzyska. Nie jest już bowiem najważniejszą postacią muzyki klubowej. Po 4-letniej dominacji liczącego 34 wiosny Holendra (35. urodziny będzie obchodził w Boże Narodzenie!) tytułu pozbawił jego (sporo) starszy kolega z Francji. I to – powiedzmy sobie szczerze – znacznie od niego popularniejszy. Van Buuren w Polsce z pewnością należy do czołówki, jeżeli brać pod uwagę rozpoznawalność dyskdżokejów przez zwykłego zjadacza chleba, jednak na tym polu zdecydowanie ustępuje tegorocznemu zwycięzcy plebiscytu „DJ Magazine”. A jest nim nie kto inny, jak David Guetta.

To w sumie trochę zastanawiające, że dopiero teraz, gdy Guetta powoli zaczyna się już przejadać, a jego kolejne produkcje to kopie tych wcześniejszych, Francuz został w pełni doceniony przez środowisko miłośników klubowego grania. Jedno należy tu jednak zauważyć. To, że jakiś DJ jest w danej chwili wyjątkowo popularny, nie gwarantuje mu jeszcze tytułu „najlepszego” – wszak nie od dziś wiadomo, że „najbardziej znany” i „najlepszy” rzadko idą w parze. Aczkolwiek popularność jest czynnikiem, który ma zawsze niebagatelne znaczenie, jeżeli to nie kilkuosobowe jury decyduje o przyznaniu tego zaszczytnego miana, lecz dziesiątki czy setki tysięcy ludzi. Akurat tym razem popularność, dzięki której Guetta jest obecnie rozchwytywany, okazała się kluczem do sukcesu. W roku ubiegłym, podobnie jak przed dwoma laty, nie zapewniła mu jeszcze zwycięstwa.

Nie mnie rozstrzygać, czy na tytuł najlepszego DJ-a świata w tym roku mocniej zapracował sobie ktoś inny. Myślę, że o takich kwestiach powinien przesądzać ktoś, kto tym środowiskiem i tą kulturą interesuje się dużo bardziej niż ja. Niemniej coś na ten temat mimo wszystko wiem i troszkę się tym interesuję, dlatego obok wyników plebiscytu „DJ Magazine” nie przechodzę nigdy obojętnie. Wpis poświęcony temu konkursowi pojawia się na blogu trzeci rok z rzędu.

Zanim zaczniecie szukać swoich ulubionych DJ-ów na liście opublikowanej przez „DJ Magazine”, proponuję w pierwszej kolejności przeczytać co nieco na temat zasad tego konkursu i przeprowadzającego go magazynu.

Zabawa mająca na celu wyłonienie najważniejszej postaci na scenie muzyki klubowej zorganizowana została po raz piętnasty. Rekordzistą pod względem liczby zwycięstw pozostaje niezmiennie wymieniony na wstępie Armin van Buuren, którego czterokrotnego triumfu póki co nikt jeszcze nie przebił.

Spójrzmy na pełną listę zwycięzców z lat poprzednich:

1997 – Carl Cox
1998 – Paul Oakenfold
1999 – Paul Oakenfold
2000 – Sasha (oczywiście to nie jest ten sympatyczny Niemiec znany szerszej publiczności z przebojów „I feel lonely” czy „If you believe”)
2001 – John Digweed
2002 – Tiësto
2003 – Tiësto
2004 – Tiësto
2005 – Paul van Dyk
2006 – Paul van Dyk
2007 – Armin van Buuren
2008 – Armin van Buuren
2009 – Armin van Buuren

Sugerując się wynikami z lat minionych, a właściwie dającymi się w nich zauważyć tendencjami, można przypuszczać, że David Guetta ma niemałe szanse na to, by na czele rankingu najlepszych DJ-ów świata znaleźć się również w przyszłym roku. Dużą niespodzianką byłoby z pewnością, gdyby na tę pozycję w roku 2012 powrócił Armin van Buuren. Jak dotąd żadnemu DJ-owi nie udało się po spadku formy wrócić na szczyt. Czyżby miało to oznaczać, że najlepsze lata pan van Buuren ma już za sobą? Czas to zweryfikuje, a właściwie głosujący… Ponieważ to nie redaktorzy „DJ Magazine” decydują o układzie miejsc, lecz czytelnicy ich periodyku. Ale o tym za chwilę.

„DJ Magazine” to wydawane początkowo tylko w Wielkiej Brytanii, a obecnie także w kilku innych krajach, pismo muzyczne, istniejące na rynku wydawniczym już od 20 lat. Stworzono je z myślą o miłośnikach muzyki klubowej, których w Europie jest zdecydowanie więcej niż garstka. Targetem pisma są w takim razie nie tylko osoby, które ograniczają się wyłącznie do obserwowania poczynań przedstawicieli klubowego grania, lecz także całe środowisko aktywnych zawodowo didżejów. Pokusiłbym się o stwierdzenie, że „DJ Magazine” najbardziej kojarzony jest jednak nie ze swojej regularnej działalności wydawniczej, lecz właśnie z corocznego rankingu 100 najlepszych didżejów świata, o którego wynikach informują serwisy muzyczne z różnych zakątków świata – nawet jeżeli na co dzień mało interesują się muzyką taneczną.

Jak tłumaczyłem to już przed rokiem, ranking konstruowany jest na podstawie głosów osób, które znalazły czas i chęć wzięcia udział w głosowaniu. Swój głos można oddać zatem nawet wtedy, gdy nie jest się wiernym czytelnikiem pisma. Każdy głosujący ma możliwość wskazania nie więcej, jak 5 najbardziej przez siebie cenionych DJ-ów. Co ważne, kwestionariusz do głosowania nie przyjmuje formy ankiety z podanymi już wcześniej nazwiskami bądź pseudonimami DJ-ów, lecz formę pustego pola. Tym samym każdy DJ ma szansę pojawić się w zestawieniu. Natomiast wszelkie błędy w pisowni (których nie da się całkiem uniknąć) są w każdym przypadku poprawiane – tak, aby żaden z nich nie był z tego powodu poszkodowany.

Zwycięstwo w plebiscycie to marzenie wielu DJ-ów, jako że poza prestiżem daje mu pewność, że przez wiele lat, a przynajmniej przez ten najbliższy, nie grozi mu głód i oszczędne życie. Na stronie polskiego „DJ Magazine” wyjaśniano to w sposób następujący: „Zwycięzca każdej edycji, a właściwie pierwsza trójka to za każdym razem zapowiedź najciekawszych, najpopularniejszych i najważniejszych twórców sceny klubowej w kolejnym roku. To oni wyznaczają trendy, promują młode gwiazdy – traktowani są jak wyrocznie, to ludzie, którzy zyskują status niemal boski. Są hołubieni na całym świecie, od szkół podstawowych po największe festiwale”. Autora tej wypowiedzi trochę poniosła wyobraźnia, ale faktem jest, że laureatom plebiscytu „DJ Magazine” przez długi czas dobrze się wiedzie. Nie zawsze jednak trzeba być zwycięzcą. Jeżeli DJ jest nowicjuszem, już samo uwzględnienie go w pierwszej setce (choćby na ostatnim miejscu) winno być dla niego nie lada wyróżnieniem i zapewnić mu nagły wzrost zainteresowania jego osobą, czy raczej jego działalnością.

Spójrzmy zatem, jak ułożyły się głosy w tegorocznym plebiscycie:
(w nawiasie podaję pozycję danego DJ-a bądź teamu didżejskiego z roku ubiegłego, o ile był on wówczas notowany w pierwszej setce)

100. Boys Noize (poprzednio 72. miejsce)
99. Leon Bolier (poprzednio 68.)
98. Brennan Heart
97. Sven Väth (poprzednio 58.)
96. Porter Robinson
95. Marcel Woods (poprzednio 63.)
94. James Zabiela (poprzednio 49.)
93. Dirty South (poprzednio 75.)
92. Sidney Samson
91. Tenishia
90. Boy George (poprzednio 80.)
89. Juanjo Martin
88. Nero
87. Felguk
86. Bloody Beetroots (bez zmian)
85. AN21
84. DJ Vibe (poprzednio 100.)
83. Tritonal
82. Hernan Cattaneo (poprzednio 57.)
81. Roger Sanchez (poprzednio 64.)
80. Wildstylez
79. Dimitri Vegas & Like Mike
78. Psyko Punkz
77. Francis Davila
76. Simon Patterson (poprzednio 28.)
75. Joachim Garraud (poprzednio 43.)
74. Lange (poprzednio 45.)
73. Mat Zo (poprzednio 66.)
72. Sean Tyas (poprzednio 46.)
71. Mark Knight (poprzednio 53.)
70. Alesso
69. Paul Oakenfold (poprzednio 51.)
68. Matt Darey (poprzednio 52.)
67. Judge Jules (poprzednio 18.)
66. Myon & Shane 54 (poprzednio 62.)
65. Moonbeam (poprzednio 42.)
64. Eddie Halliwell (poprzednio 47.)
63. Sasha (poprzednio 27.)
62. Paul Kalkbrenner (poprzednio 84.)
61. Skazi (poprzednio 83.)
60. Umek (poprzednio 50.)
59. Richard Durand (poprzednio 54.)
58. Showtek (poprzednio 91.)
57. DJ Feel (poprzednio 41.)
56. Wolfgang Gartner (poprzednio 70.)
55. John Digweed (poprzednio 29.)
54. Erick Morillo (poprzednio 48.)
53. Astrix (poprzednio 59.)
52. John O’Callaghan (poprzednio 33.)
51. Roger Shah (poprzednio 34.)
50. Andy Moor (poprzednio 32.)
49. Orjan Nilsen
48. tyDi (poprzednio 56.)
47. Zatox
46. Eric Prydz (poprzednio 30.)
45. Richie Hawtin (poprzednio 31.)
44. Bobina (poprzednio 25.)
43. Cosmic Gate (poprzednio 24.)
42. Steve Aoki
41. Coone
40. D-Block & S-Te-Fan (poprzednio 73.)
39. Angerfist
38. Dada Life (poprzednio 89.)
37. Pete The Zouk (poprzednio 81.)
36. W&W (poprzednio 71.)
35. Noisecontrollers (poprzednio 90.)
34. Calvin Harris (poprzednio 94.)
33. Bob Sinclar (poprzednio 38.)
32. Chuckie (poprzednio 37.)
31. Carl Cox (poprzednio 22.)
30. Kaskade (poprzednio 35.)
29. Martin Solveig (poprzednio 55.)
28. Daft Punk (poprzednio 44.)
27. Benny Benassi (poprzednio 26.)
26. Sebastian Ingrosso (poprzednio 16.)
25. Arty (poprzednio 78.)
24. Hardwell
23. Steve Angello (poprzednio 14.)
22. Aly & Fila (poprzednio 20.)
21. Infected Mushroom (poprzednio 13.)
20. Laidback Luke (poprzednio 17.)
19. Skrillex
18. Ferry Corsten (poprzednio 9.)
17. Headhunterz (poprzednio 36.)
16. Sander van Doorn (poprzednio 12.)
15. ATB (poprzednio 11.)
14. Fedde Le Grand (poprzednio 21.)
13. Gareth Emery (poprzednio 7.)
12. Axwell (poprzednio 10.)
11. Paul van Dyk (poprzednio 6.)
10. Swedish House Mafia (poprzednio 23.)
9. Markus Schulz (poprzednio 8.)
8. Dash Berlin (poprzednio 15.)
7. Afrojack (poprzednio 19.)
6. Avicii (poprzednio 39.)
5. Above & Beyond (bez zmian)
4. Deadmau5 (bez zmian)
3. Tiësto (bez zmian)
2. Armin van Buuren (poprzednio 1.)
1. David Guetta (poprzednio 2.)

Powyższe wyniki znajdziecie na stronie „DJ Magazine” pod tym adresem.
Dziwić może to, że redakcja nie zadbała o pełną prawidłowość informacji dotyczących pozycji poszczególnych DJ-ów w ubiegłorocznym rankingu. Dużo błędów wkradło się w te dane. Sądzę, iż wszystkie udało mi się wyłapać i skorygować.

Zeszłoroczny wpis poświęcony temu tematowi znajdziecie tutaj.

W formie ciekawostki dodam, iż z listy wypadli w tym roku m.in.: Justice, Laurent Wolf, BTFatboy Slim.

fot. okładka albumu „Nothing but the beat” Davida Guetty – najlepszego DJ-a świata (idolator.com)