Felieton: 50. KFPP Opole 2013 – bitwa pokoleń

Tak się złożyło, że chociaż nie miałem w planach oglądania wszystkich koncertów 50. Krajowego Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu 2013, widziałem w zasadzie cały festiwal. Wypada zatem coś na jego temat napisać…

I) „SuperPremiery”

Zaczęło się od „SuperPremier”, w których w gruncie rzeczy średniak poganiał średniaka – przynajmniej jeśli o piosenki chodzi. Dziwić mogło np. że w kontekście warstwy muzycznej piosenki „Odchodzę” Magdy Steczkowskiej (piosenka dostała się do stawki finałowej dzięki temu, że swoje miejsce zwolniła, mająca skądinąd niemałe szanse na drugą w karierze wygraną, Patrycja Markowska z „Dzień za dniem”), za którą odpowiada Marek Kościkiewicz, Artur Orzech użył przymiotnika „rewelacyjna”. Owszem, nie można odmówić jej tego, że ma zadatki na przebój (oryginalności bym się tu nie doszukiwał, co najwyżej bazowania na sprawdzonych już za granicą patentach), ale do „rewelacji” jeszcze daleka droga. Co nam jednak z jakiegokolwiek potencjału, skoro banalny tekst tak spłaszcza ten utwór, że lepiej byłoby, gdyby śpiewano go w języku chińskim…

Przyjemnie było mi usłyszeć i zobaczyć w Opolu Natalię ‚Natu’ Przybysz z „Niebieski” oraz Stashkę z „Na skraj świata”. Niestety tej drugiej występ na żywo poszedł słabiej niż się spodziewałem. Znamienne jest chyba jednak to, że najbardziej w pamięć wrył mi się… Maciej Zakościelny śpiewający „Wyspę dzieci” zespołu 2+1, chociaż występował poza konkursem, czyniąc to w ramach projektu Dwie Plus Jeden m.in. z Anną Dereszowską, której w Opolu oczywiście zabraknąć nie mogło (może dlatego, że grała już w połowie polskich seriali).

Miałem to szczęście, że ominął mnie otwierający festiwal występ Joanny Moro. Jej wersję „Człowieczego losu” Anny German obejrzałem i (niestety) posłuchałem jednak kilka dni później w sieci. Wprawdzie Jerzy Stuhr przekonywał kiedyś, że „Śpiewać każdy może”, jednakże Joanna Moro, choć osobiście nic do niej nie mam, dowiodła, że popularny aktor bardzo się w swej słynnej deklaracji pomylił…

Nagrody:
– „SuperPremiera” (nagroda główna): Golec uOrkiestra za „Młody maj”
– „Artysta Bez Granic” – nagroda TV Polonia: Golec uOrkiestra („Młody maj”)
– „SuperPremiera Słuchaczy Polskiego Radia” (nagrodą jest koncert w studiu Polskiego Radia z udziałem Polskiej Orkiestry Radiowej): Golec uOrkiestra („Młody maj”);
– wyróżnienie „Super Expressu”: Honorata ‚Honey’ Skarbek „Nie powiem jak”

Tym samym nie tylko na festiwalu TOPtrendy (koncert „Największe Przeboje Roku”), ale i w Opolu to muzyka z przytupem rządzi w tym roku…

fot. okładka albumu: Natalia ‚Natu’ Przybysz „Kozmic blues: tribute to Janis Joplin”; Natu wróciła z SuperPremier bez jakiegokolwiek wyróżnienia, przegrywając… z Honey i Golec uOrkiestrą (spotify.com)

II) „SuperDebiuty”

Lepszą kondycją wykazali się na szczęście debiutanci biorący udział w „SuperDebiutach”. Trudno jednak za debiutanta uznać np. Tomasza Korpantego, który ponad dekadę temu wygrał „Drogę do gwiazd” w TVN, a jego album „Taki jestem” wydano końcem zimy br. Paradoksalnie to jego nijaka interpretacja „Łatwopalnych” Maryli Rodowicz była według mnie najmniej interesującym elementem „debiutanckich” występów.

Opolski koncert „SuperDebiuty”, gdyby skupić się wyłącznie na wykonaniach debiutantów, stał moim zdaniem na wyższym poziomie niż impreza pod hasłem „Największe Przeboju Roku” z tegorocznego festiwalu TOPtrendy, gdzie przecież występowali ci bardziej znani i podobno bardziej doświadczeni. To nieco niepokojące spostrzeżenie… Uczestnicy „SuperDebiutów” śpiewali piosenki Maryli Rodowicz. Pojawiło się kilka interesujących interpretacji i całkiem porządnych wykonań. Gdyby tylko podarowano nam nieszczęsne wykonanie „Zamiast wódkę pić” samej Rodowicz…

Nie dziwi to, że główne trofeum, tj. nagrodę im. Anny Jantar, przyznaną przez widzów w głosowaniu SMS, otrzymała Natalia Sikora, zwyciężczyni 2. edycji „The Voice of Poland”. Mimo że w talent show Dwójki nie zachwycałem się nią jak niektórzy, jej wykonanie utworu „Konie” potrafiło maksymalnie skupić moją uwagę. Krótko mówiąc, to był naprawdę dobry występ! Natalia Sikora otrzymała statuetkę opolskiej Karolinki, nagrodę przyznaną przez Program Pierwszy Polskiego Radia w postaci udziału w 2 koncertach w ramach trasy „Lata z Radiem” oraz wycieczkę o wartości 10 tys. zł. Ciekaw jestem, jak wokalistka wkomponuje się w festynową oprawę imprez „Lata z Radiem”…

fot. Natalia Sikora z opolską „Karolinką” (interia.pl)

III) „SuperJedynki”

Nieszczególnie udaną imprezą były „SuperJedynki”. Jeżeli zespół Pectus zostaje okrzyknięty najważniejszą w ostatnim roku postacią na polskiej scenie mainstreamowej (2 nagrody), chociaż ledwo wylansował jeden (irytujący) przebój i wydał płytę, której sporo zabrakło do statusu bestsellera roku, to „wiedzcie, że coś się dzieje”… I mimo tego, że nie cierpię piosenek zespołu Enej, byłbym na pewno znacznie mniej rozgoryczony, gdyby to im przyznano statuetki w kategoriach, w których wygrał Pectus – choćby z tego powodu, że Enej faktycznie jest u nas popularny i przez ostatnie 12 miesięcy wylansował więcej przebojów niż Pectus (to nic, że żadnego nie jestem w stanie wysłuchać cierpliwie do końca).

Donatan kontra Rafał Brzozowski. Zawodząca Jula kontra Ewelina Lisowska. Enej kontra Pectus. Czy to naprawdę jest najbardziej „super”? Nawiasem mówiąc, o ile po TOPtrendach występu Donatana wolałem nie pamiętać, tak w Opolu postawienie na nowy, a przy tym niewulgarny, utwór, notabene – całkiem przyjazny dla ucha, było dobrym pomysłem.

Słusznie podnoszono, że formułę „SuperJedynek” należy raz jeszcze przemyśleć. W polskiej muzyce naprawdę dzieją się wartościowe rzeczy. Tymczasem po obejrzeniu „SuperJedynek” można mieć zupełnie inne przemyślenia…

Nagrody:
– SuperPrzebój: Enej „Skrzydlate ręce”
– SuperDebiut: Ewelina Lisowska
– SuperArtysta: Rafał Brzozowski
– SuperZespół: Pectus
– SuperWystęp: Pectus

3 nagrody z 5 otrzymali finaliści programów typu talent show.

fot. „SuperZespół” (?!) Pectus (rmfon.pl)

IV) „Opole! Kocham Cię!” – gala jubileuszowa

O tym koncercie wypadałoby napisać najwięcej. Ja ograniczę się do krótkiej wypowiedzi, którą zresztą „sprzedałem” Wam już w social mediach bloga, oraz do kilku dodatkowych, luźnych uwag.

Koncert jubileuszowy 50. KFPP w Opolu mógł denerwować tych, którzy nie lubią jubileuszy, tych, którzy mają dość ciągłego wracania do starych przebojów i gloryfikowania gwiazd, które od lat nie cieszą się już większym zainteresowaniem. Ale moim zdaniem do Opola właśnie takie koncerty najbardziej pasują. I to one, choć nieco ckliwe, starodawne w formule i zanadto nasycone zachwytem wszystkich nad wszystkimi (o tak, tego elementu było podczas finałowego koncertu o wiele za dużo), najbardziej się udają.

Słuchając niektórych utworów w wykonaniu mocnych polskich głosów, weźmy np. „Ogrzej mnie” Michała Bajora, „Jaskółkę uwięzioną” Stana Borysa„Powrócisz tu” Ireny Santor, medley „Modlitwa o miłość prawdziwą” + „Jesteś lekiem na całe zło” Krystyny Prońko czy „Szklaną pogodę” Małgorzaty Ostrowskiej, to aż robi mi się przykro, że na tej samej scenie występowała dzień wcześniej Jula, która nie potrafiła na żywo czysto zaśpiewać swojej piosenki („Nie zatrzymasz mnie”) – nie tylko zresztą na tym festiwalu (patrz: TOPtrendy).

Poszczególne występy możecie obejrzeć na stronie festiwalu – tutaj.

4 luźne uwagi:

  • Dodam, że chociaż rozumiem w zasadzie oburzenie kilku zespołów z tego powodu, że to nie one, lecz ich byłe wokalistki, zostały poproszone o wykonanie przebojów, które w poprzednich latach wybrzmiewały na opolskiej scenie, to należy jednocześnie zrozumieć okoliczność, że na publikę takich imprez najlepiej oddziaływać będzie wykonanie raz jeszcze przebojów sprzed lat właśnie przez te głosy, z którymi te nagrania się najbardziej kojarzą. „Szklana pogoda” nie miałaby racji bytu bez głosu Małgorzaty Ostrowskiej, a „Czerwone korale” bez Haliny Mlynkovej. Dlatego to one, a nie nowe, najczęściej mało komu znane, wokalistki, powinny były w Opolu te piosenki zaśpiewać. Niemniej należało się zastanowić nad tym, czy nie dałoby się rozwiązać tego konfliktu interesów w sposób bardziej dyplomatyczny. Choć tak naprawdę nie wiemy, jak zostało to załatwione. Znamy relacje jednostronne. Dlatego ten temat zostawiam na boku.
  • Co prawda na gali jubileuszowej dało się odczuć brak kilku postaci ważnych dla festiwalu, np. Edyty Górniak i Justyny Steczkowskiej, które odrzuciły zaproszenie na koncert (ta pierwsza – na pewno, ta druga – podobno), czy też Edyty Geppert (w obliczu obecności Alicji Majewskiej i Michała Bajora) i Zdzisławy Sośnickiej (podczas gdy obecna była świętująca 50-lecie pracy artystycznej Halina Frąckowiak), jednakże nie mogę zarzucić organizatorom, że nie zadbali o obecność ikon festiwalu. Tych było na gali jubileuszowej bez liku.
  • Nie rozumiem, dlaczego w urywkach z minionych edycji festiwalu znalazła się np. sezonowa gwiazdka, Monika Borys, a pominięto w nich np. wspomnianą Justynę Steczkowską (przynajmniej ja jej tam nie dostrzegłem).
  • Zdziwiło mnie również to, że Anna Jurksztowicz na swoim profilu na Facebooku najpierw prosiła swoich fanów o to, by wskazali, czy na gali ma zaśpiewać „Diamentowy kolczyk” czy „Stan pogody”, po czym kilka tygodni później przyznała się, że nie zobaczyliśmy jej na scenie, ponieważ organizatorzy wycofali zaproszenie jej na koncert…

V) Wnioski

Tegoroczny festiwal opolski pokazał dwa różne oblicza polskiej piosenki. Zresztą, warto dostrzec, że imprezę otworzył koszmarny występ aktorki o wątpliwym wokalnym talencie, Joanny Moro, a zakończył ludowy akcent (wokalnie nieporównywalnie lepszy) Zespołu Śląsk. Tak sobie myślę, że jeżeli nie udaje się odnaleźć odpowiedniej formuły dla prezentowania współczesnej piosenki w lepszym wydaniu niż ma to miejsce obecnie, to może jednak organizatorzy powinni pozostać wierni konwencji jubileuszy. Te, jak widać, wypadają w Opolu o niebo lepiej…

fot. Stan Borys, który przejmująco wyśpiewał w Opolu „Jaskółkę uwięzioną” (gazeta.pl)