- Chochlik #1: gdzie ta słynna gitara?
Mimo że słuchałem dziś (a mamy piątek 20 lipca 2012 r.) radia raptem kilka minut, dowiedziałem się bardzo interesującej rzeczy. Otóż Witold Lazar z RMF FM po emisji dobrze Wam zapewne znanej piosenki „Lonely no more” Roba Thomasa (emisja tuż przed godz. 14, tu potwierdzenie) rozpływał się nad rzekomo pojawiającą się w niej, zawsze dającą się rozpoznać (sic!) gitarą Carlosa Santany. Mnie o pojawieniu się Santany w tym utworze czy choćby samej jego gitary nic nie wiadomo. Ale może było to owiane tajemnicą i dzięki panu Witoldowi dowiedziałem się o największym SOLOWYM przeboju Roba Thomasa czegoś nowego… Czyżby chodziło jednak o „Smooth”?
- Chochlik #2: co z tym światłem?
W opisie utworu „Lights” Ellie Goulding, który 14 lipca 2012 r. trafił do rotacji w RMF FM, Marcin Jędrych pisze:
„Ta piosenka przebyła bardzo długą drogę zanim została zauważona i co ważniejsze doceniona. Pojawiła się na debiutanckim albumie Ellie Goulding wydanym w 2010 roku. Ponad 12 miesięcy temu trafiła na singla i czekała na ocenę muzycznego świata. Ja już wtedy czułem, że to jest nagranie, które działa bardzo podstępnie na nas. Po paru przesłuchaniach zmusza każdego, by ponownie zapalił światła”.
Opis wyświetla się w tej chwili w zakładce „Nowości” (rmf.fm/muzyka/nowosci.html) na stronie RMF FM (po kilku tygodniach stąd zniknie, zastąpiony opisami utworów wchodzących później do playlisty). Gdy utwór wejdzie na POPlistę, ten opis będzie widoczny również w innym miejscu (i tam powinien pozostać już na dobre).
Mniejsza z tym, o co chodziło panu Marcinowi w ostatnim zdaniu, konieczna wydaje się jednak uwaga, iż „Lights” nie tyle pojawiło się na debiutanckim albumie Ellie wydanym m.in. w Wielkiej Brytanii w 2010 r. (luty) a noszącym taki sam tytuł, jak to nagranie, co na jego reedycji z końca 2010 r. (listopad) pt. „Bright lights”. Reedycja poszerzała pierwotną 10-trackową playlistę o kilka nowych tytułów, a „Lights” było drugim po „Your song” singlem promującym to wydawnictwo. Utwór „Lights” pojawia się co prawda na standardowej amerykańskiej wersji albumu (nieco zmodyfikowanej w stosunku do tej standardowej brytyjskiej), która również wydana została tam pod tytułem „Lights”, a nie „Bright lights”, lecz miało to miejsce już w 2011 r. Wydaje się zatem, że pan Marcin posłużył się pewnym uproszczeniem, chociaż trudno mu się dziwić, skoro właściwe umieszczenie przedmiotowego singla Ellie Goulding w jej dyskografii wymaga nie lada wysiłku.
- Chochlik #3: dekada ta czy tamta – jedno licho!
Serwis muzyka.onet.pl – news z 18 maja 2012 r. – pt. „Donna Summer nie żyje” – dostępny pod adresem: muzyka.onet.pl/newsy/pop/donna-summer-nie-zyje,1,5134278,wiadomosc.html
W maju br. świat obiegła smutna informacja o śmierci Donny Summer. W muzycznym serwisie Onetu pojawił się tekst odnoszący się do tego wydarzenia, a tuż pod jego nagłówkiem znalazł się następujący opis:
„Donna Summer nie żyje. Gwiazda, nazywana królową disco zmarła w wieku 63 lat po długiej walce z rakiem. Donna Summer była autorką takich hitów lat 80. jak »Hot Stuff«, »Bad Girls« czy »Last Dance« i pięciokrotną zdobywczynią nagrody Grammy”.
Sęk w tym, że ŻADNA z wymienionych piosenek Donny nie została wydana w latach 80., lecz 70. zeszłego stulecia. Zresztą to na ten wcześniejszy okres przypadały lata „świetności” muzyki disco. „Bad girls” i „Hot stuff”, promujące album pod takim tytułem, jak pierwsze z wymienionych nagrań, podbijały listy przebojów w 1979 r. („numerami jeden” były w USA kolejno latem i późną wiosną 1979 r.), z kolei „Last dance” to hit z 1978 r. Co zatem podkusiło onetowych redaktorów, by sztandarowe hity końcowej fazy lat 70. podawać jako przykłady przebojów z lat 80.? Może niedbałość, którą wykazywałem już w chochlikowym cyklu nie raz.
Jeżeli chodziło im o to, że tych piosenek słuchano także (a raczej przede wszystkim) w latach 80. (napisano tu bowiem, że są to hity lat 80., a nie wydane w latach 80.), to w ten sposób moglibyśmy np. „It’s my life” Dr. Albana (1992) nazywać przebojem XXI wieku, ponieważ ten numer w tym wieku często gości na dyskotekowych parkietach i w airplayu. O ile popularność „Bad girls” i „Hot stuff”, jako singli z połowy 1979 r., zahaczała jeszcze o początek lat 80. (co nie zmienia faktu, że są to single z lat 70.), tak „Last dance” z listami przebojów pożegnało się z pewnością znacznie wcześniej.
Ponadto pewnym nadużyciem jest nazwanie Summer autorką wymienionych piosenek. Gdyby bowiem spojrzeć na listę twórców, nazwisko Summer widniałoby tylko przy utworze „Bad girls” (była ona jednym z kilku twórców tego hitu). Warto wspomnieć, że za produkcję „Bad girls” i „Hot stuff” odpowiedzialni byli Giorgio Moroder i Pete Bellotte (przy „Hot stuff” był również songwriterem), a „Last dance” – Moroder i Bob Esty, natomiast lista songwriterów zawiera nazwiska: Paul Jabara („Last dance”), Eddie Hokenson („Bad girls”), Bruce Sudano („Bad girls”), Joe Esposito („Bad girls”), Harold Faltermeyer („Hot stuff”) i Keith Forsey („Hot stuff”).
fot. skan nagłówka tekstu z muzyka.onet.pl, o którym piszę
- Chochlik #4: Gustavo albo Gusttavo – wybór należy do ciebie!
Serwis muzyka.onet.pl – tekst z 3 lipca 2012 r. – dostępny pod adresem: muzyka.onet.pl/publikacje/wszyscy-nuca-czeczerecze,1,5178192,wiadomosc.html
Onet raz jeszcze. Tym razem mała usterka, ale jakże widoczna! Na stronach muzycznego serwisu Onetu pojawił się artykuł poświęcony Gusttavo Limie, którego Polska poznała dzięki przebojowi „Balada (tchê tcherere tchê tchê)”. Przez jakiś czas ten artykuł reklamowany był na głównej stronie serwisu w ten sposób:
fot. skan głównej strony muzyka.onet.pl, na której znajdowała się zachęta do przeczytania artykułu o Gusttavo Limie
Jak widać, mimo że Onet w opisie pod nagłówkiem prawidłowo zapisuje imię Limy, to w najbardziej widocznej części nagłówka widzimy imię Gustavo pisane przez jedno „t”. W sumie racja, po co podwajać literkę, która już raz wystąpiła. Zawsze to mniej pisania. Proponuję zatem pisać od dzisiaj Rihana, Madona, Leny Kravitz, Jenifer Lopez albo Ana Maria Jopek.
Nawiasem mówiąc, nie wydaje mi się, by pisanie imienia Limy przez jedno „t” było odosobnionym przypadkiem. U nas przecież Gustaw to Gustaw, a nie Gusttaw. Ale Lima, który naprawdę nazywa się Nivaldo Batista Lima, wymyślił sobie, że jego sceniczne imię będzie pisane przez dwa „t”. Onet być może nie mógł się z tym pogodzić i dlatego raz pisze „Gustavo”, innym razem „Gusttavo”, dając czytelnikowi wybór fajniejszej (według niego) opcji. A ja myślę, że można było wprowadzić jeszcze trzecią – „GustTtavo”. Prawda, że ładnie wygląda?
- Chochlik #5: „The Guardian” o naszych muzykach – ale po swojemu
„The Guardian” – tekst z 7 czerwca 2012 r. – pt. „Polish music: from folk-punk to hip-hop” – dostępny pod adresem: guardian.co.uk/music/2012/jun/07/polish-music-piotr-metz?INTCMP=SRCH
„The Guardian” napisał o polskiej muzyce. W artykule pojawia się m.in. wzmianka o Nosowskiej, Myslovitz, OFF Festivalu, Abradabie, L.Stadt, Kamp!, Izie Lach i Brodce. To cieszy. Martwi jednak nierzetelność osoby piszącej. Do tekstu wkradł się bowiem chochlik – i to nie tylko jeden. Autor pisze, że wokalista grupy Vader był jurorem w jednym z programów typu talent show. Domyślam się, że chodziło tu o Nergala (i jego występ w „The Voice of Poland”), który – jak wiadomo – jest frontmanem innej kapeli (Behemoth). W artykule napisano dokładnie tak:
„Now, however, Poland is unfortunately catching up with The X Factor and the talent show phenomenon. A sign of the times is the fact that the singer of the internationally recognised Polish thrash metal band Vader has ended up as a judge on one of the shows”.
Poza tym nie przypominam sobie, by w 2011 r. wyszła debiutancka płyta Kamp!. Ja nadal na nią czekam, chociaż obiecywano mi, że we wrześniu 2011 r. będę mógł cieszyć nią moje uszy. Nieprawdziwą informację wyczytałem z tego fragmentu:
„Live act to watch – Kamp!. A stylish electro-pop trio who released their debut album in late 2011 after gaining popularity on the European festival circuit”.