Britney Spears: not a girl but (still) a woman!

Dokładnie 3 lata temu opublikowałem na blogu tekst, który zatytułowałem: „Britney Spears: not a girl but a woman!” (przeczytaj). Do jego napisania sprowokował mnie… kalendarz, a ten dnia 2 grudnia 2011 r. wysyłał do mnie komunikat o treści: „Muzykoblogerze, idolka z Twojej minionej (niestety!) nastoletniości kończy dzisiaj 30 lat!”. Jakże byłoby owej idolce przykro, gdybym tego dnia nie zatrzymał się i nie powrócił do jej nagrań towarzyszących mi na różnych etapach mojego życia.

Nie jest tajemnicą, że to pop był dla mnie przez długi czas centrum muzycznego wszechświata. Nie, nie wychowywałem się na Guns N’ Roses (choć odkąd pamiętam, imponował mi zrealizowany z rozmachem, niemal filmowy wideoklip do „November rain”). Nie, nie uczyłem się, słuchając dla lepszej koncentracji Milesa Davisa. Do dzisiaj pop jest dla mnie ważny, choć moje podejście do tego gatunku, choćby z uwagi na wiek i osłuchanie, musiało ulec pewnej zmianie. A skoro muzyce pop przypisuję wyjątkowy walor w kontekście mojego muzycznego rozwoju, szczególną rolę musiały w nim odegrać ikony tego gatunku, zwłaszcza te kobiece (wielokrotnie przyznawałem bowiem, że kobiece persony w muzyce częściej były mi bliskie niż te męskie). Stąd między innymi bierze się mój obecny stosunek do Królowej Madonny czy przez lata nazywanej Księżniczką Britney Spears.

Wróćmy jednak do wspomnianego na wstępie kalendarza. A ten wyraźnie wskazuje, że mamy dzisiaj wtorek (to akurat mało istotne), grudzień (to już bardziej!), dokładniej zaś drugi dzień tego miesiąca, rok zaś 2014. Britney nie jest już zatem trzydziesto-, lecz trzydziestotrzylatką. Wszelkiej pomyślności!

Mógłbym z tej okazji napisać nowy tekst w całości dedykowany Britney i… w istocie to czynię. Nie chcę jednak, by w otchłaniach archiwum bloga przepadł pierwszy tekst, który pełnił właśnie taką podsumowująco-wspominkową rolę. Dzisiejszą publikacją pozwoliłem sobie go zatem uzupełnić.

Poprzednio (bagatela – 3 lata temu) próbowałem przekonać Was, dlaczego Spears jest ważną w muzyce pop postacią, pisałem także o tym, kiedy zaczęła być ważną postacią dla mnie, a następnie dokonałem przeglądu jej utworów. Wybrałem wówczas kilka piosenek z jej dyskografii, które nie doczekały się statusu singla, chociaż przynajmniej z subiektywnych względów zasługiwały na wyróżnienie. Zainteresowanych odsyłam do moich przemyśleń na temat tamtych utworów (tutaj):

„Can’t make you love me” – rok 2000, album „Oops!…I did it again”,
„Before the goodbye” – rok 2001, rozszerzone wydanie albumu „Britney”,
– „Breathe on me” – rok 2003, album „In the zone”,
– „Touch of my hand” – rok 2003, album „In the zone”,
– „And then we kiss (Junkie XL remix)” – rok 2005, album „B in the mix: the remixes”,
– „Get naked (I got a plan)” – rok 2007, album „Blackout”,
– „Phonography” – rok 2008, rozszerzone wydanie albumu „Circus”.

W późniejszym czasie na blogu w ramach cyklu „Zapomniane melodie”, dokładnie w 2. jego części (z 14 lipca 2013 r.) (tutaj), mojej wypowiedzi na swój temat doczekały się również:

– niesinglowa piosenka „What it’s like to be me” – rok 2001, album „Britney”, duet z Justinem Timberlakem,
– singiel „Don’t let me be the last to know” – rok 2000, album „Oops!…I did it again”,

natomiast w 9. części „Zapomnianych melodii” (z 22 lutego 2014 r.) (tutaj) przypomniałem amerykański program „Star Search”, w którym pierwsze kroki stawiała nie tylko Britney. Wokalistka wykonała tam utwór „Love can build a bridge”.

fot. maxi single Britney Spears z mojej kolekcji

Początkowo planowałem, że dzisiaj rozszerzę tamten tekst o inne niesinglowe utwory z kolejnych albumów Britney, do których również lubię wracać. Może jednak odłożę to w czasie. Zamiast tego sięgnę po skarby z mojego domowego archiwum, w którym znaleźć można 7 wydanych na CD maxi singli z początków kariery Britney. Pomyślałem, że fajną sprawą byłoby przyjrzeć się, cóż takiego na nich znajdziemy. Z każdego z tychże wydawnictw krótkogrających wybrałem 1 propozycję do posłuchania (przy czym w żadnym przypadku nie będzie to najbardziej znana pozycja z danego maxi singla).

 

Rok 1999 – maxi singiel „(You drive me) crazy (the STOP remix!)”

Gdy słuchałem debiutanckiego albumu Britney, „…Baby one more time”, błyskawicznie w ucho wpadł mi utwór „(You drive me) crazy”. Nie dziwiło mnie zatem, że szybko wybrano go na singiel. Okazało się jednak, że wersja singlowa została nieco „podrasowana”, co przypieczętowano podtytułem – „The STOP remix!”. Odświeżenie w mojej ocenie nadało tej piosence wyrazistości. Prawdę mówiąc, to właśnie od trzeciego singla z debiutu Spears na serio się nią zainteresowałem.

Do nowo otwartego sklepu muzycznego, do którego lubiłem wtedy zaglądać, sprzedawca zaczął przywozić towar, do którego wcześniej nie miałem dostępu. Były to nieznaczne ilości singli. Pierwszym singlem wydanym na CD, po który sięgnąłem, było wydawnictwo zawierające mój ulubiony w tym czasie kawałek Britney. Europejskie wydanie maxi singla, na które się skusiłem, zawierało odświeżoną wersją „(You drive me) crazy”, wersję instrumentalną tej piosenki oraz popową balladkę – „I’ll never stop loving you”, której autorami są: Jason Blume Steve Diamond. Rzeczony utwór zawsze wydawał mi się trochę cukierkowy. Dziś brzmi równie niewinnie, delikatnie i słodko. 15 lat temu tak skrojone popowe produkcje nie były jednak rzadkością, a ta kompozycja moim zdaniem wiernie oddaje ducha spokojniejszego wydania teen popu tamtych czasów.

Faktem jest, że ballada, o której mowa, nigdy nie była mi szczególnie bliska. Za to utwór tytułowy z maxi singla pozostaje jednym z moich faworytów, jeśli o dyskografię Spears chodzi. Warto dodać, że „I’ll never stop loving you” można było znaleźć na niektórych wydaniach debiutanckiego albumu wokalistki. Nie było to jednak wydanie polskie.

(posłuchaj)

fot. okładka maxi singla: Britney Spears „(You drive me) crazy (the STOP remix!)” (galleryhip.com)

 

Rok 1999 – maxi singiel „Born to make you happy”

Czwarty europejski singiel Britney z jej pierwszego albumu (w USA był nim utwór „From the bottom of my broken heart”) pozostaje jednym z niewielu jej utworów, które nadal dosyć często prezentowane są antenach głównych stacji radiowych w Polsce. Wydany w grudniu 1999 r. europejski maxi singiel „Born to make you happy” zawierał radiową wersję tego utworu (nieco skróconą w stosunku do tej znanej z albumu), remiks utworu „(You drive me) crazy” o podtytule „Jazzy Jim’s hip-hop mix”, 21-sekundowe nagranie z automatycznej sekretarki Spears oraz remiks „Born to make you happy” z podtytułem „Bonus remix”. Ta wersja dobrze znanej nam piosenki czyni z niej utwór brzmiący mniej melancholijnie, wybija się w niej akustyczna gitara, a Britney w inny sposób prowadzi tu swój wokal. Co ciekawe, to właśnie wokale z „Bonus remix” zarejestrowano w pierwszej kolejności – jeszcze w marcu 1998 r. Autorami „Born to make you happy” są: Kristian Lundin i Andreas Carlsson.

(posłuchaj)

fot. okładka maxi singla: Britney Spears „Born to make you happy” (genius.com)

 

Rok 2000 – maxi singiel „Oops!…I did it again: remixes” (limitowana edycja)

W marcu 2000 r. ukazał się singiel zapowiadający drugi album Britney Spears. Piosenka „Oops!…I did it again” doczekała się wielu remiksów. Najpewniej dlatego zdecydowano się na wydanie specjalnego maxi singla, który oprócz albumowej wersji tytułowego utworu z albumu zawierał aż 6 jego remiksów. Wśród nich znalazły się 2 o tytule: „Riprock ‚n’ Alex G. oops! we remixed again!” – 1 w wersji klubowej, drugi w radiowej. Pod pseudonimem Riprock kryje się kanadyjski DJ i producent, Brad Daymond, a Alex G. to inny Kanadyjczyk – Alex Greggs. Ich produkcje najbardziej zapadły mi w pamięć na tym wydawnictwie, dlatego to jedną z nich wybrałem.

(posłuchaj)

fot. okładka maxi singla: Britney Spears „Oops!…I did it again: remixes” (ukbritney.tv)

 

Rok 2000 – maxi singiel „Lucky”

„Oops!…I did it again” singlem promującym drugi album wokalistki, a w tym charakterze trafiło do obiegu latem 2000 r. Europejski maxi singiel zawierał nie tylko ten utwór, ale również 1 jego remiks pt. „Jack D. Elliot radio mix” oraz popową balladę zatytułowaną „Heart”. Znaleźć ją można prócz tego na niektórych specjalnych wydaniach albumu, lecz nie na wydaniu polskim. Piosenkę dla Britney napisali: George TereEugene Wilde, a produkcji podjęli się: Steve LuntLarry Campbell. Ta ostatnia dwójka dodatkowo wyprodukowała obecny na trackliście albumu utwór „One kiss from you”.

(posłuchaj)

fot. okładka maxi singla: Britney Spears „Lucky” (queenspearsmultimedia.blogspot.com)

 

Rok 2000 – maxi singiel „Stronger”

Jednym z walorów „Stronger” była z pewnością ogromna popowa siła tego niosącego utworu. Nawiasem mówiąc, warto zauważyć, że „Stronger” w ciekawy sposób korespondowało z pierwszym przebojem Spears. W wydanym jesienią 1998 r. „…Baby one more time” słyszymy bowiem: „My loneliness is killing me”, z kolei w umieszczonym na drugim albumie wokalistki (premiera: maj 2000 r.) utworze „Stronger” Britney przekonuje: „My loneliness ain’t killing me no more”.

Wspomnianą piosenkę jako trzeci singiel z albumu „Oops!…I did it again” wydano w listopadzie 2000 r. Na europejskim maxi singlu zawierającym ten utwór znalazły się jeszcze 3 tracki: wersja instrumentalna „Stronger”, niemalże brat bliźniak „Sometimes”, czyli utwór „Walk on by”, oraz remiks „Stronger” – „Miguel Migs vocal edit”. Ostatni z utworów był odpowiedzią na pytanie, co by się stało, gdyby pozbawić „Stronger” tej charakterystycznej dla niego popowej siły i uczynić z niego klimatyczny, elektroniczno-deephousowy kawałek, przy czym nastawiony bardziej na chillout i subtelne wkręcanie się w głowę niż ochocze wyciąganie na parkiet. Odpowiedzi na pytanie udzielił zaś Miguel Steward – amerykański DJ. Mimo tego, że od premiery jego remiksu minęło właśnie 14 lat, moim zdaniem „Stronger” w tym wydaniu nadal brzmi całkiem świeżo i w dalszym ciągu potrafi skutecznie odprężyć.

(posłuchaj)

fot. okładka maxi singla: Britney Spears „Stronger” (blogspot.com)

 

Rok 2001 – maxi singiel „Don’t let me be the last to know”

Jak się okazało, na utwór „Stronger” pomysłów było tak wiele, że kolejne remiksy tego kawałka trzeba było upychać na wydany już w marcu 2001 r. czwarty singiel z albumu „Oops!…I did it again” – „Don’t let me be the last to know”. Moją domową kolekcję zasilił w tym czasie europejski maxi singiel z tym utworem, gdzie obok albumowej wersji „Don’t…” oraz 2 remiksów tego utworu („Hex Hector radio mix” i trwającego aż 10 minut „Hex Hector club mix”) znalazły się 2 remiksy „Stronger”, w tym ten, któremu nadano podtytuł: „MacQuayle mix show edit” (ten drugi nosi tytuł: „Pablo La Rosa’s Tranceformation”).

W remiksie MacQuayle’a osiągnięto efekt odwrotny do tego, o którym pisałem powyżej. Twórca remiksu postanowił nie odbierać „Stronger” mocy, lecz uczynić z niego utwór bardziej taneczny i skoczny, ale przy tym brzmiący nieco bardziej złowieszczo niż wersja oryginalna. Nie jest to zatem remiks subtelny, ale zbudowany raczej na mięsistych, ciężkich bitach oraz bliższy hitom z nurtu big room house (jak „Animals” Martina Garrixa).

(posłuchaj)

fot. okładka maxi singla: Britney Spears „Don’t let me be the last to know” (queenspearsmultimedia.blogspot.com)

 

Rok 2001 – maxi singiel „I’m a slave 4 U”

Końcówka roku 2001 przyniosła nowy, bardziej drapieżny, seksowny i sensualny wizerunek Britney, a przede wszystkim wyraźne i całkiem udane próby zmodyfikowania brzmienia. Wizytówką owej zmiany był pierwszy singiel z albumu „Britney”.

Na europejskim maxi singlu „I’m a slave 4 U”, wydanym we wrześniu 2001 r., umieszczono obok tego utworu jego instrumentalną wersję, wywiad z wokalistką oraz utwór „Intimidated”. Piosenka inspirowana jest co prawda mainstreamowym R&B, sporo w niej jednak elektronicznych trików. Najbardziej zaskakujące (a może po prostu niepotrzebne?) są jednak pierwsze syntetyczne dźwięki, które mogą skutecznie zmylić słuchacza co do tego, kto wykonuje utwór… „Intimidated” było, jak sądzę, pewnym eksperymentem i być może dlatego ostatecznie nie trafiło na album studyjny. Na liście jego autorów pojawiają się: Rodney „Darkchild” JerkinsJosh SchwartzBrian Kierulf oraz… sama Britney. Ten sam zestaw twórców widnieje przy utworze „Lonely”, który już na album „Britney” trafił (pewnie dlatego, że jest bardziej przebojowy).

(posłuchaj)

fot. okładka maxi singla: Britney Spears „I’m a slave 4 U” (genius.com)