Co nowego w muzyce: single 10/2012

  • Ciara „Sorry” + „Got me good”

Po tym, jak nieżyjąca od 11 lat Aaliyah wypuściła jeden z najlepszych w tym roku „czarnych” kawałków (mowa o „Enough said”) jeden z portali mądrze podsumował obecną kondycję R&B, wyrażając obawę, że nowy pośmiertny album Aaliyah może być jednym z najlepszych wydawnictw w ostatnim czasie w muzyce utrzymanej w tej estetyce. Nie ma się jednak czemu dziwić, skoro R&B, po zbytniej jego eksploatacji przez niejakiego Timothy’ego Mosleya, tak wszyscy mieli dość, że w mgnieniu oka z poziomu jednego z czołowych gatunków zeszło do poziomu „wyłącznie dla koneserów”, a gwiazdy, które jeszcze kilka lat temu szeroko rozumianym rhythmandbluesem podbijały listy przebojów, dzisiaj muszą nagrywać electro house, żeby w ogóle się na nich pojawić… (duża w tym zasługa/wina rewolucji o nazwie „Lady Gaga”). Nie wszyscy jednak dają za wygraną. Weźmy za przykład taką Ciarę. Jej album „Basic instinct”, wydany końcem roku 2010, sprzedał się słabo, do tego doszedł konflikt z wytwórnią. Zanosiło się na to, że wokalistka nieprędko wyda coś nowego, a jeżeli nawet to uczyni, możemy mieć trudności z tym, by się o tym dowiedzieć. A tu proszę. „Sorry”, YouTube, liczba wyświetleń od 13 września: ponad 7,7 mln. Niby bez rewelacji, ale zawsze mogło być gorzej.

Za kilka miesięcy powinniśmy otrzymać od Ciary świeżutki album, który promują w tym momencie 2 kawałki z wszędobylskim electro niemające nic wspólnego. W obu Ciara pozostaje wierna swoim dotychczasowym dokonaniom, a inspiracją – jak się domyślam – są dla niej inni artyści niż David Guetta czy wspominana już Lady Gaga. Pierwszy, „Sorry”, to klasyczny, lekko bujający, nieco nostalgiczny slow jam, drugi zaś, „Got me good”, to dynamiczny, porywający do tańca, nawiązujący do niektórych wcześniejszych przebojów wokalistki (a jednocześnie do czarnych brzmień z początku lat 90.) numer, który – gdyby tylko został wydany kilka lat wcześniej – mógłby zrobić na The Billboard Hot 100 przynajmniej małą zawieruchę. Obecnie mu to jednak nie grozi.

Mnie osobiście znacznie bardziej podoba się „Sorry”. Wyczuwam w tym utworze tęsknotę za dobrym, klasycznym R&B z końca poprzedniego stulecia. Na myśl przychodzą mi chociażby „Red light special” TLC czy „Choosey lover (old school)” Aaliyah, której imię padło już na wstępie. Jak mnie brakuje takiej muzyki… I pomyśleć, że kiedyś wydawało mi się, że w obiegu jest za dużo takich kawałków. Dzisiaj ów „obieg” (nazwijmy go mainstreamem) one po prostu najczęściej omijają. Trzeba poszperać w sieci, by samemu się na nie natknąć. Bo przecież jako sugestie prędzej pojawiają nam się „Beauty and a beat” Justina Biebera i Nicki Minaj czy „Live while we’re young” One Direction.

Dzięki obu nowym nagraniom Ciary wiem, że na jej nowy album, którego planowany tytuł to „One woman army” (czyżby Ciara miała poczucie, że sama pozostała na polu bitwy zwanym „kobiecym R&B”?), warto i należy czekać. Być może będzie to jedno z przyjemniejszych i bardziej udanych wydawnictw wypełnionych brzmieniami urban – zaraz po, jak prognozują niektórzy, nowej płycie Aaliyah…

Posłuchaj:

– „Sorry”
– „Got me good”

fot. okładka singla: Ciara „Sorry” (allaboutmusic.pl)