Co nowego w muzyce: single 4/2012

  • Brodka „Varsovie”

Jeśli uważaliście, że „Granda” i „W pięciu smakach” to przebojowe numery, o tym kawałku powinniście mieć podobne zdanie. To jednocześnie dobra i zła prognoza. Bo chociaż cieszyć może fakt, iż Brodka nie spuszcza z tonu i mimo obłożenia grafiku kolejnymi koncertami i festiwalami z łatwością nagrywa piosenkę, która może liczyć na uznanie zarówno mniej wymagających odbiorców, jak i tych, którzy wzdrygają się mainstreamu, naszą satysfakcję pomniejsza to, że jej najnowsza propozycja przywołuje niemal oczywiste skojarzenia z utworami znanymi nam z wydanej niespełna 2 lata temu „Grandy”.

W wywiadzie udzielonym tuż po gali wręczenia Fryderyków Monika zapewniała jednak, że „Varsovie” to jedynie zapowiedź EP-ki, która ma stanowić pomost między bestsellerową „Grandą” a nowym pełnowymiarowym albumem, na którego wydanie trochę będziemy musieli jeszcze poczekać. W roli muzycznej przekąski ten kawałek na pewno się broni. Oby nas tylko zanadto nie przymulił, coby znalazło się miejsce na danie główne.

(posłuchaj)

fot. Brodka – mina nr 37 (kobieta.pl)

  • Natalia Lubrano „Mój osobisty anioł”

Kayax – odsłona druga! Chyba powinienem dostać w zamian voucher na wycieczkę do Pragi, zaproszenie na koncert Karpiela-Bułecki albo przynajmniej bon do Biedronki na roczny zestaw kawy i papieru toaletowego.

To Kayax wziął pod swoje skrzydła wspomnianą przed momentem Brodkę. Podobnie jest z wokalistką, którą być może kojarzycie z projektu Miloopa. Natalia Lubrano – zapamiętajcie ją. Gdy tylko moim oczom ukazała się okładka jej solowego debiutu, „R.E.S.P.E.C.T.”, czułem, że to pozycja, obok której nie powinienem przejść obojętnie. I w istocie jest to jedno z bardziej interesujących rodzimych wydawnictw w ostatnim czasie. Najlepszą wizytówką tej płyty jest pełen wdzięku utwór tytułowy. Polecam Wam również kawałki: „Zapomnę cię” i otwierające całość „Guarantee”. To jednak bujający „Mój osobisty anioł” pilotuje album. O ile na „R.E.S.P.E.C.T.” jesteśmy świadkami żonglowania elektroniką, jazzem, funky i soulem, tak singiel promujący longplay zaskoczy nas klimatem, który najbezpieczniej byłoby nazwać po prostu reggae. Nie spodziewajcie się jednak Boba Marleya w spódnicy. Natalia Lubrano nie ma raczej aspiracji, by walczyć o takie honory. Wokalistka subtelnie tuli nas swoją interpretacją tego gatunku. Wychodzi jej to co najmniej przyzwoicie, chociaż „Mój osobisty anioł” nie jest utworem tak pięknie skrojonym, jak rzeczone „R.E.S.P.E.C.T.”, które najchętniej widziałbym w roli drugiego singla z płyty. Jednakże wypadałoby w końcu pomyśleć o jakimś teledysku… Ale Kayax i tak ma już u mnie duży kredyt zaufania na najbliższe miesiące.

(posłuchaj)

fot. okładka albumu: Natalia Lubrano „R.E.S.P.E.C.T.” – promowanego singlem „Mój osobisty anioł” (soulbowl.pl)

  • Sofa „Serpentyny i mydlane bańki”

Po superelektryzującym singlu „Hardkor i disko”, który winien pretendować do nagrody dla najbardziej uzależniającego absurdu pierwszego półrocza 2012 r., przychodzi pora na singiel o równie bezsensownym tytule – „Serpentyny i mydlane bańki”. Nie jest to już tak wyrazisty i rubaszny numer, jak jego poprzednik, ale zdaje się stanowić logiczną konsekwencję tego, co zaprezentowano w bałamutnym „Hardkorze…”. Tak sobie jednak myślę, że tym razem można było postawić na nagranie, które stylistycznie jest w mniejszym stopniu zbieżne z singlem numer 1 z ostatniego albumu Sofy – zwłaszcza że na tym wydawnictwie nie wszystkie kawałki są do siebie podobne. W innym charakterze jest choćby „Bloodshed”. Z drugiej strony mogę założyć, iż kayaxowym decydentom trudno było wybrać konkretny tytuł, ponieważ w przypadku tej płyty oczywisty był tylko wybór pierwszego singla. Nic bowiem nie przebije go pod względem humoru i siły rażenia, ale mimo tego na albumie wykorzystano więcej zaskakujących, przynajmniej jak na ten zespół, pomysłów. Moim zdaniem przy „Serpentynach…” również można się dobrze bawić.

(posłuchaj)

fot. okładka albumu: Sofa „Hardkor i disko”, z którego pochodzi utwór „Serpentyny i mydlane bańki” (gk24.pl)

  • Rudimental feat. John Newman „Feel the love”

Coby dać Wam na chwilę odpocząć od polskiej muzyki oraz żebyście mi nie zarzucali, że jestem tajnym wysłannikiem Kayaxu, zakończę trzon tego wpisu (bo poniżej jest jeszcze „bonus”) zagranicznym akcentem.

Piosenkę „Feel the love” poznałem dzięki BBC Radio 1, gdzie gości ona dokładnie od 18 kwietnia br.: najpierw w ramach „In New Music We Trust List” (więcej na ten temat – tu), a następnie najniższego stopnia rotacji – C. Produkcja nagrana na fali popularności dubstepu i drum & bass zupełnie nie brzmi tak, jak nagrania, które w moich prywatnych rankingach okupują najwyższe lokaty. Nie jest nawet w jakiś zauważalny sposób oryginalna. Uznałem jednak, że powinienem o niej napisać, gdyż jest w „Feel the love” coś takiego, co nakazuje mi odtwarzać ten utwór po raz kolejny. Najbardziej w kawałku Rudimental lubię moment, gdy zza połamanych dźwięków głównego motywu muzycznego na pierwszy plan na krótko wybija się trąbka, a później następuje całkowita koncentracja na głosie Johna Newmana, który jest tu odpowiedzialny za partie wokalu. Towarzyszą mi wtedy emocje, które chętnie zatrzymałby w sobie na dłużej. Tym samym z Wysp Brytyjskich przywędrował do mnie singiel, który tej wiosny będzie pojawiał się w moich głośnikach częściej niż mogłem się tego spodziewać. Polecam rankiem – na naładowanie się (w ograniczonym stopniu) pozytywną energią, a także na noc – na złapanie (delikatnego) dystansu.

(posłuchaj)

RZUTEM NA TAŚMĘ

Czyli tytuły piosenek, o których chciałem tu swego czasu więcej napisać, ale mam poczucie, że jako single są w obiegu zbyt długo (albo ja słucham ich już nazbyt długo), by rozpisywanie się o nich w rubryce poświęconej nowym singlom miało sens.

Fixers „Iron deer dream” – poznane dzięki blogerowi z Pop Goes the Blog; jak na razie jeden z moich tegorocznych faworytów; polubiłem zwłaszcza za czarujące „the wi-ki-ki” (jak posłuchacie, będziecie wiedzieli, co mam na myśli).
(posłuchaj)

The 2 Bears „Work” – na przebudzenie; mnie spodobało się już po jakichś 30 sekundach…
(posłuchaj)

B.Traits feat. Elisabeth Troy „Fever” – kolejny numer, który zawdzięczam BBC Radio 1; klimat przypominający mi o tanecznych kawałkach z lat 90., które stanowiły wówczas odskocznię od panoszącego się po listach przebojów eurodance’u (dostrzegam tu niewielki podobieństwo do „Push the feeling on” Nightcrawlers, ale być może to tylko moje – niczym niepoparte – odczucia).
(posłuchaj)

Gromee feat. Tommy Gunn & Ali Tennant „You make me say” – niespodzianka tego „wydania”; na tę piosenkę wylano wiadro pomyj, gdy tylko dodano ją do playlisty RMF FM; owszem, jest banalna i prostacka (uniwersalny opis?), ale uwierzcie mi – ja mimo wszystko wolę posłuchać czasem takiego, wyprodukowanego z przymrużeniem oka, skocznego, trochę głupkowatego numeru, w którym zabawiono się motywem z przeboju sprzed lat (tu: „Around the world (la la la la la)” ATC), niż katować się rzekomo o niebo lepszym i nagranym zupełnie na poważnie „To co dobre” Piasecznego (które do playlisty RMF FM też się załapało).
(posłuchaj)

W kolejnym „Co nowego w muzyce” spodziewajcie się kilku słów m.in. o nowych singlach Madonny (najwyższy czas podjąć ryzyko i skomentować ostatnie dokonania Królowej Pop) i Lany Del Rey.

fot. okładka singla: Fixers „Iron deer dream” (nuwavepony.com)