Niekonwencjonalne okładki płyt #8

Tym razem na mój nowy wpis trzeba było poczekać nieco dłużej niż zwykle. Lato to jednak taka pora roku, że czasem wypada ruszyć się z domu gdzieś dalej, dając odpocząć nie tylko sobie, ale i komputerowi (biedaczek jest na maksymalnych obrotach przez cały rok). W przyszłym tygodniu czeka mnie kolejny kilkudniowy wyjazd, ale przez najbliższe dni postaram się dodać kilka nowych wpisów, coby Czytelnicy MUZYKO(B)LOGa nie mieli wrażenia, że mało się tu ostatnio dzieje.

Pomyślałem, że dzisiaj umilę Wam czas kolejną dawką okładek albumów, które uważam za niekonwencjonalne. Wszystkie są w jakimś stopniu oryginalne (dlatego się tu pojawiły), ale nie każda jest na tyle ciekawa, by na jej widok popadać w zachwyt. Moim zdaniem atrakcyjnie prezentuje się na przykład okładka albumu Gang Gang Dance. Z kolei krążek „10” grupy The Stranglers opatrzono dosyć kiczowatym obrazkiem, tyle że na tyle pomysłowym, że patrząc na niego, od razu zaczynamy ustalać, jakie postaci z życia publicznego zostały tu sparodiowane. Zidentyfikujecie wszystkie?

Tradycyjnie liczę na to, że podzielicie się ze mną informacją, która z okładek najmocniej przykuła Waszą uwagę (o ile którejkolwiek się to udało).

Poprzedni wpis z tego cyklu wraz z linkami do jeszcze wcześniejszych postów znajdziecie tutaj.